Reprezentacja Polski pod wodzą Michniewicza wyszła z grupy podczas mundialu w Katarze. Mimo tego biało-czerwoni byli krytykowani za styl. Zarówno kibice jak i eksperci zarzucali ówczesnemu selekcjonerowi, że od patrzenia na grę jego podopiecznych bolą oczy.

Reklama

Morawiecki obiecał piłkarzom pieniądze

To jednak nie było głównym powodem zwolnienia Michniewicza. Gwoździem do jego trumny okazała się afera premiowa. Przed rozpoczęciem mistrzostw świata w Katarze z piłkarzami spotkał się premier Mateusz Morawiecki i obiecał im pieniądze za wyjście z grupy.

To potem było przyczyną konfliktów w kadrze pomiędzy zawodnikami, a sztabem szkoleniowym. Biało-czerwoni zamiast skupiać się na grze kłócili się o podział pieniędzy. Gdy kulisy "afery premiowej" wyciekły do mediów prezes PZPN zwolnił Michniewicza.

Michniewicz ma pretensje do Kołtonia i Włodarczyka

Mimo, że od tego czasu upłynęło już sporo czasu, ale wydarzenia sprzed lat nadal "siedzą" w byłym selekcjonerze naszej kadry. Michniewicz ma żal i pretensje do dziennikarzy.

Obserwuj kanał Dziennik.pl na WhatsAppie

Było dużo kłamstw. Dzisiaj mógłbym takiego Romka Kołtonia zapytać: Romek, dalej będziesz mówił, że było jakieś spotkanie z drużyną w moim pokoju? Kłamałeś, Romek, przeproś. Dalej - Włodar (Tomasz Włodarczyk), będziesz pisał, że chciałem dzielić premię inaczej niż po równo? Tak mógłbym wiele osób wymieniać. Mógłbym to zebrać i odwołać się do tych wszystkich kłamstw, ale z drugiej strony, wiesz co, przeszło, minęło. Nie ma do czego wracać - powiedział w "Kanale Zero" Michniewicz.