Nitras od samego początku, kiedy stanął na czele resortu sportu powtarzał, że we władzach związków powinno być więcej kobiet. Innym jego pomysłem jest wprowadzenie do zarządów związków sportowych reprezentanta lub reprezentantki kadry narodowej w danej dyscyplinie. M.in. taki pomysł znalazł się w projekcie nowelizacji ustawy o sporcie z 25 czerwca 2010 roku.
Listkiewicz pomysłowi ministra sportu nie mówi "nie"
Oznacza to, że np. we władzach Polskiego Związku Piłki Nożnej musiałby się znaleźć jeden z piłkarzy reprezentacji prowadzonej przez Michała Probierza.
To bardzo dobry ruch. Podoba mi się pomysł ministra Nitrasa - ocenia w rozmowie z dziennik.pl Michał Listkiewicz.
Według byłego prezes PZPN wejście obecnych reprezentantów Polski w każdej dyscyplinie do władz swoich związków sportowych poprawiłoby komunikację oraz dialog między sportowcami a działaczami. Kierownictwo związku, zwłaszcza jeśli są to osoby starsze nie zawsze zdaje sobie sprawę z potrzeb i problemów z jakimi spotykają się zawodnicy i zawodniczki.Jeśli sportowcy będą mieli swojego bezpośredniego przedstawiciela we władzach danej dyscypliny sportu, to będzie można szybciej i skuteczniej reagować na wszystkie dotyczące ich sprawy. To na pewno sporo zmieni i wiele poprawi - nie ma wątpliwości rozmówca dziennik.pl.
Pomysł Nitrasa pozwoli ograniczyć skargi i protesty
Listkiewicz podkreśla też jeszcze jedną dobrą stronę takiego rozwiązania. Przy okazji igrzysk olimpijskich w Paryżu kilku sportowców w mediach narzekało na pewne nieprawidłowości związane ze swoimi startami, czy też z przygotowaniami. Za pośrednictwem mediów narzekali oni na brak wsparcia lub pomocy ze strony swojego związku sportowego.
Myślę, że gdyby sportowcy spośród siebie sami wybierali kogoś, kto będzie ich reprezentował we władzach związku, to uniknęlibyśmy takich sytuacji. Mniej byłoby skarg, protestów i przysłowiowego publicznego prania brudów. Taka osoba gwarantowałaby im, że w odpowiednim momencie zostaliby wysłuchani, a ich roszczenia zaspokojone - twierdzi Listkiewicz.
Listkiewicz wysuwa kandydaturę Lewandowskiego
Były prezes PZPN przypomina, że on w przeszłości, kiedy pełnił funkcję szefa polskiej piłki nie raz musiał gasić pożar w kadrze. Wiadomo, że najczęściej takie sytuacje dotyczą finansów, ale zawsze można się dogadać. Nie ma co sprawy stawiać na ostrzy noża. Pamiętam, że zdarzało się, że dialog i kompromis pozwalał mi je załatwić z ówczesnym kapitanem reprezentacji Polski Jakubem Błaszczykowskim w pięć minut - opowiada były sternik polskiego futbolu.
Który z piłkarzy obecnej reprezentacji Polski mógłby wejść do władz PZPN? Według Listkiewicza kandydatura nasuwa się sama. Nie ma w kadrze już Błaszczykowskiego, Glika, Krychowiaka czy Szczęsnego, więc pozostaje Robert Lewandowski - uważa były prezes PZPN.
Lewandowski we władzach PZPN? Barcelonie może się to nie spodobać
Jego zdaniem taki kandydat musi cieszyć się szacunkiem i zaufaniem zarówno kolegów z zespołu, swojego środowiska jaki i pozostałych członków władz związku. Wszyscy muszą być przekonani, że taka osoba będzie działać dla dobra całej dyscypliny, a nie tylko w ramach własnych korzyści - podkreśla rozmówca dziennik.pl.
Listkiewicz chwali pomysł ministra Nitrasa, ale też zauważa problemy. Po pierwsze nie wiadomo czy sportowcy, których chętnie widzielibyśmy we władzach związków w ogóle będą zainteresowani taką rolą. Po drugie nie wiadomo jak zareagują ich pracodawcy. Nie wiem czy Barcelona chętnie by zwalniała Lewandowskiego na zebrania zarządu PZPN. Oczywiście w dobie obecnych możliwości technologicznych można wyobrazić sobie, że takie zebrania z udziałem Lewandowskiego będą odbywać się zdalnie, ale władzom katalońskiego klubu wcale nie musi się podobać, że ich pracownik będzie miał w głowie problemy polskiej piłki, a nie wyłącznie skupiał się na grze w swoim macierzystym zespole - zakończył Listkiewicz.