Spotkanie w Płocku miało dramatyczny przebieg. Problemy swojego zespołu przewidział trener "Pasów". Michał Probierz mówił, że jego podopiecznych czeka najtrudniejszy mecz, bo wystąpią w roli faworytów. Jego obawy się potwierdziły, bo po 49 minutach goście przegrywali po bramkach Grzegorza Kuświka (23) i Ariela Borysiuka (49), który popisał się efektownym strzałem z dystansu.
Później do głosu doszli goście. W 57. minucie Adam Dźwigała został ukarany czerwoną kartką, a rzut karny na bramkę zamienił Airam Cabrera. W 71. minucie wyrównał Filip Piszczek. Wiele emocji przyniosła końcówka spotkania. Sędzia Bartosz Frankowski nie uznał gola dla Wisły Płock, a emocje poniosły Cezarego Stefańczyka, który zbyt energicznie protestował i został ukarany czerwoną kartką.
Grający w dziewiątkę gospodarze zdołali jednak strzelić zwycięską bramkę. W drugiej minucie doliczonego czasu gry, rzut karny wykorzystał Dominik Furman. To pierwsze zwycięstwo Wisły Płock od 10 listopada. W ośmiu poprzednich meczach "Nafciarze" zdobyli zaledwie dwa punkty. Zakończyła się natomiast seria siedmiu zwycięstw Cracovii.
Jagiellonia straciła dystans do czołówki, remisując u siebie z Górnikiem Zabrze 2:2. Kontrowersje wzbudził wyrównujący gol Igora Angulo, który w 89. minucie pokonał bramkarza Jagiellonii strzałem głową.
"To na pewno duża kontrowersja, bo wydaje mi się, że był spalony. Nie chcę tego na sto procent powiedzieć, bo to pewnie będzie rozstrzygane, ale tego już nie zmienimy" - przyznał trener Jagiellonii Ireneusz Mamrot.
Sytuacji w tabeli nie poprawiło Zagłębie Sosnowiec, które niespodziewanie pokonało u siebie Koronę Kielce 4:1. Beniaminek po czwartym zwycięstwie w tym sezonie z 18 punktami wciąż zajmuje ostatnie miejsce w tabeli i do bezpiecznej lokaty traci sześć oczek.
Kolejkę rozpoczęło piątkowe spotkanie Piasta ze Śląskiem 2:0. Bramki dla zespołu z Gliwic zdobyli Piotr Parzyszek (4) i Joel Valencia (55). Dzięki temu zwycięstwu Piast awansował na trzecie miejsce, zrównując się punktami z Jagiellonią i wyprzedzając ją lepszym bilansem bramek. Śląsk natomiast pozostał w gronie trzech zespołów z 24. "oczkami" - wraz z Górnikiem Zabrze i Miedzią Legnica.
W innym piątkowym meczu pierwsze zwycięstwo w tym roku na własnym stadionie odniosła Legia Warszawa, która pokonała Miedź Legnica 2:0. Tym samym podopieczni Ricardo Sa Pinto wygrali pierwszy mecz po dwóch porażkach. Bramki dla mistrzów Polski strzelili dwaj obcokrajowcy: Carlitos (22) i sprowadzony zimą Iuri Medeiros (62). Poważnym zmartwieniem sztabu szkoleniowego jest jednak kontuzja Sebastiana Szymańskiego. Utalentowany pomocnik doznał skręcenia kolana i póki co nie wiadomo na ile jest poważny ten uraz.
Trenerzy obydwu zespołów wierzą w realizację zakładanych celów, choć są one zupełnie odmienne.
"Mamy tyle samo punktów, ile Legia miała w tym samym momencie w poprzednim sezonie, kiedy zdobyła mistrzostwo Polski" - podkreślił Sa Pinto.
Miedź natomiast zajmuje 14. miejsce - ostatnie bezpieczne.
"Jeżeli chcemy utrzymać się w ekstraklasie, to przede wszystkim musimy sobie stwarzać więcej sytuacji do oddawania strzałów. Jesteśmy w stanie je sobie kreować. Wierzę w to" - przekonywał szkoleniowiec Miedzi Dominik Nowak.
Legia z dorobkiem 45 punktów wciąż zajmuje drugie miejsce w tabeli i traci cztery do Lechii Gdańsk. Jednak lider w poniedziałek zagra na wyjeździe z Zagłębiem Lubin w meczu kończącym tę kolejkę.
W niedzielę natomiast Wisła Kraków podejmie Pogoń Szczecin, a Lech Poznań zagra z Arką Gdynia.