W miniony piątek Jagiellonia zasłużenie przegrała w Szczecinie z Pogonią 0:3 w zaległym meczu szóstej kolejki i był to najgorszy jej mecz w tym sezonie piłkarskiej ekstraklasy. Była to też jej druga z rzędu porażka, wcześniej przegrała we Wrocławiu ze Śląskiem. Sobotnie spotkanie w Krakowie będzie jej trzecim kolejnym na wyjeździe.

Reklama

"Jestem przekonany, że była to jednorazowa wpadka i zrobiliśmy wszystko w tym tygodniu, żeby to odwrócić. Jedziemy do Krakowa z przekonaniem, że będzie to już nasze dobre spotkanie. Wiadomo, że wszystko weryfikuje boisko, a po drugiej stronie jest przeciwnik, dlatego musimy być przygotowani, żeby oddawać ciosy, a nie tylko przyjmować" - powiedział trener Zając na czwartkowej konferencji prasowej online przed wyjazdem zespołu na mecz z Cracovią.

Wyjaśnił też, z czego wynikało zastosowane przez niego w Szczecinie ustawienie personalne. Na boisko wyszło bowiem trzech nominalnych stoperów (Ivan Runje, Bogdan Tiru i Błażej Augustyn), część obserwatorów oceniła, iż to zmiana ustawienia w grze obronnej Jagiellonii. Zając powiedział, że nie był to "eksperyment, a sytuacja wymuszona". W kadrze nie było bowiem trzech nominalnych skrzydłowych (Tomasa Prikryla, Macieja Makuszewskiego i Fedora Cernycha), więc Rumun Tiru miał grać jako prawy obrońca zaś nominalny gracz na tej pozycji Paweł Olszewski - jako prawy pomocnik.

Reklama

"Ale nie możemy patrzeć tylko przez pryzmat tego, kto grał. Na boisko wychodzi zespół i każdy z zawodników bierze za to odpowiedzialność. Tego od nich wymagam" - dodał trener.

Podkreślił, że dla niego znaczenie mają też zmiany, by gracz wchodzący na boisko mógł pomóc zespołowi.

W tym tygodniu Jagiellonia podpisała kontrakt z 22-letnim byłym pomocnikiem Wisły Kraków Kamilem Wojtkowskim. Krakowianie nie przedłużyli z nim umowy po poprzednim sezonie ekstraklasy, zawodnik kilka miesięcy nie trenował. Zając zaznaczył, że na razie Wojtkowski nie jest brany pod uwagę przy ustalaniu kadry, ma nadrabiać zaległości i dochodzić do pełnej dyspozycji. Ocenił go jako perspektywicznego piłkarza, przed którym jeszcze wiele lat występów na boisku.

Reklama

Szkoleniowiec nie odpowiedział na pytanie, czy do gry w Krakowie - po kontuzjach i chorobach - będą już gotowi nieobecni w Szczecinie skrzydłowi.

Kapitan Jagiellonii Taras Romanczuk przyznał, że każde spotkanie przeciwko drużynie trenera Michała Probierza, z którym wiążą się największe jak dotąd sukcesy białostoczan, jest szczególne, a piłkarze, którzy z nim pracowali starają się bardziej zmotywować. "Dłuższy czas pracowaliśmy razem i myślę, że wielu zawodników traktuje ten mecz jak derby" - dodał.

O wysokiej porażce w Szczecinie powiedział, by nie robić z tego tragedii. "Zdarzył nam się wypadek przy pracy, mamy przed sobą kolejne mecze, na które musimy wyjść z jeszcze większym zaangażowaniem, grać z ambicją i wygrywać" - powiedział Romanczuk.

Początek meczu między Cracovią i Jagiellonią - w sobotę o godz. 17.30.