Dla Radomiaka był to pierwszy mecz po dwutygodniowej przerwie, bo spotkanie z Rakowem Częstochowa w poprzedniej kolejce zostało odwołane na prośbę rywali, którzy przygotowywali się do spotkania w eliminacjach Ligi Konferencji.
Podopieczni trenera Darisza Banasika, jakby stęsknieni gry, już w pierwszej minucie mocno rzucili się do ataku i wywalczyli rzut wolny tuż przed polem karnym. Nic groźnego z tego stałego fragmentu gry nie wyniknęło, ale kolejne minuty spotkania nadal należały do gospodarzy.
Radomiak przeważał, ale nie potrafił wypracować sytuacji bramkowej. Akcje gospodarzy sprowadzały się do wstrzeliwania piłki w pole karne, gdzie górą byli goście. Po kwadransie spotkanie się wyrównało i później toczyło głównie w środkowej strefie. Spotkanie było toczone w szybkim tempie, ale w polach karnych działo się niewiele. Obie ekipy skupiały się głównie na tym, aby gola nie stracić. Poza sytuacją, kiedy Damian Jakubik zdecydował się na zaskakujący strzał z ostrego kąta i piłka po rękach Adriana Lisa trafiła w słupek, nie wydarzyło się nic ciekawego.
Druga połowa rozpoczęła się od ładnej akcji Radomiaka. Leandro zagrał ze skrzydła na piętnasty metr, ale niepilnowany Michał Kaput huknął wysoko nad bramką. Kilka chwil później Raphael Rossi po starciu z Janem Grzesikiem padł na murawę, a ponieważ całą sytuacja miała miejsce w polu karnym sędzia wskazał na jedenasty metr. Faul nie był ewidentny, ale arbiter decyzji już nie zmienił. Do rzutu karnego podszedł Leandro, uderzył mocno, ale blisko środka bramki i Lis odbił piłkę.
Warta przetrwała szturm rywali, ale w kolejnych fragmentach nadal stroną wykazująca większa ochotę do ataków byli gospodarze. Groźnie głową strzelał Mateusz Radecki i przede wszystkim Leandro, który próbował zaskoczyć Lisa uderzeniem w bliższy róg. Goście rzadziej gościli pod polem karnym rywali, ale też mieli swoje okazje. Najlepszą Mateusz Czyżycki, który był zupełnie sam w polu karnym i mógł nawet przyjąć piłkę, ale zdecydował się od razu na strzał i chyba sam nie mógł uwierzyć, że uderzył tak fatalnie.
W ostatnich minutach Radomiak zepchnął gości do defensywy, ale wydawało się, że kibice już się na gola nie doczekają, bo Warta się dobrze broniła. W doliczonym czasie Meik Karwot dośrodkował z lewej strony i piłka trafiła do niepilnowanego Mario Rondona, a ten nie miał problemu z posłaniem jej do siatki. Stadion w Radomiu eksplodował szaloną radością. Warta jeszcze próbowała rzucić się do ataku, ale na zmianę wyniku zabrakło jej czasu.
Radomiak Radom - Warta Poznań 1:0 (0:0).
Bramka: 1:0 Mario Rondon (90+2.).
Żółte kartki: Radomiak Radom - Dariusz Banasik (trener); Warta Poznań - Aleks Ławniczak, Mateusz Kupczak.
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).
Widzów: 4222.
Radomiak Radom: Filip Majchrowicz - Damian Jakubik, Raphael Branco, Mateusz Cichocki, Dawid Abramowicz - Leandro (88. Dominik Sokół), Michał Kaput, Meik Karwot, Miłosz Kozak (70. Luis Machado) - Mateusz Radecki (88. Mario Rondon), Maurides (62. Karol Angielski).
Warta Poznań: Adrian Lis - Jan Grzesik, Aleks Ławniczak, Robert Ivanov, Jakub Kiełb (65. Konrad Matuszewski) - Łukasz Trałka (76. Michał Kopczyński), Mateusz Kupczak - Milan Corryn (76. Mateusz Kuzimski), Szymon Czyż (65. Mateusz Czyżycki), Michał Jakóbowski (57. Mario Rodriguez) - Adam Zrelak.