Rozpędzeni wiosną gliwiczanie, którzy nie przegrali siedmiu kolejnych spotkań w lidze, byli zdecydowanym faworytem starcia z zamykającym tabelę rywalem.
Łęcznian po raz pierwszy poprowadził trener Marcin Prasoł, który zastąpił Kamila Kieresia po jego rezygnacji.
Goście mogli prowadzić już w 4. minucie, gdyby strzału głową Bartosza Rymaniaka z kilku metrów nie obronił Frantisek Plach. Potem, choć przeważali gliwiczanie, to nie potrafili zmusić do kapitulacji bramkarza przyjezdnych. W sytuacji sam na sam z Maciejem Gostomskim spudłował Kamil Wilczek. Być może drużynie trenera Waldemara Fornalika pomogło wsparcie najmłodszej części widowni, bo kiedy do dopingu solidnie włączył się sektor dziecięcy – padła bramka.
Po dośrodkowaniu Toma Hateleya z prawej strony akcję skutecznie zwieńczył Wilczek.
Po przerwie 24-osobowa grupa sympatyków Górnika głośno domagała się od swoich piłkarzy zwycięstwa, ale to golkiper gości musiał się wykazać, by obronić potężne uderzenie Michała Chrapka z rzutu wolnego.
Potem goście prowadzili atak pozycyjny, wymieniali wiele podań, co długo nie przynosiło efektów, poza rzutami rożnymi. Dopiero pięć minut przed końcem wyrównać mógł Alex Serrano. Jego strzał z kilku metrów zdołał zatrzymać Plach, ratując gliwiczanom wygraną.
Piast Gliwice - Górnik Łęczna 1:0 (1:0)
Bramka: 1:0 Kamil Wilczek (26).
Żółta kartka - Piast Gliwice: Tom Hateley. Górnik Łęczna: Serhij Krykun, Janusz Gol.
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów 2 757.
Piast Gliwice: Frantisek Plach - Tomas Huk, Jakub Czerwiński, Ariel Mosór - Martin Konczkowski (90. Constantin Reiner), Tom Hateley, Michał Chrapek, Damian Kądzior (70. Kristopher Vida), Alexandros Katranis - Rauno Sappinen (46. Tihomir Kostadinov, 76. Alberto Toril), Kamil Wilczek.
Górnik Łęczna: Maciej Gostomski - Gerson, Bartosz Rymaniak (46. Tomasz Midzierski), Leandro - Michał Goliński (46. Serhij Krykun), Alex Serrano, Janusz Gol, Daniel Dziwniel (84. Przemysław Banaszak) - Marcel Wędrychowski (76. Łukasz Szramowski), Bartosz Śpiączka, Michał Mak (58. Jason Lokilo).