Bardzo, bardzo dobry wieczór, duma, szczęście. Sięgnęliśmy po raz drugi po puchar, a to nie jest łatwe. Zespół spisał się może nie idealnie, ale był tego blisko. Zarządzał meczem w sposób niemal perfekcyjny - ocenił trener drużyny spod Jasnej Góry.
Papszun nie mógł nachwalić się swoich zawodników.
Dziś wyszła dojrzałość, mądrość drużyny. Moi zawodnicy zachowali się świetnie, utrzymali odpowiedni poziom mentalny - powiedział i wtedy konferencję prasową przerwali piłkarze Rakowa, którzy weszli do sali z trofeum w rękach, ze śpiewem na ustach i oblali trenera szampanem.
To nie było planowane - wspomniał mokry szkoleniowiec, który śpiewał wraz z całą drużyną.
Jak zaznaczył, nie zna jeszcze statystyk z tego spotkania, ale uważa, że jego drużyna zasłużyła na zwycięstwo, m.in. ze względu na to, że stworzyła więcej okazji do zdobycia goli.
Jego zdaniem mimo poniedziałkowego zwycięstwa nie ma mowy o żadnej przewadze psychologicznej jego drużyny przed końcową fazą rozgrywek ligowych, w których obaj finaliści walczą o tytuł.
Nie będzie żadnego rozprężenia, choć dziś ciężka i długa noc przed nami. Jutro jednak wracamy do treningów i szykujemy się do meczu z Cracovią. Dziś zamknęliśmy jeden etap, a liga to zupełnie inne rozgrywki. Nie będzie miało znaczenia to, co się tutaj stało. To całkiem inna historia. Wiemy, że nie musimy się oglądać na innych i jeśli wygramy wszystkie spotkania, to sięgniemy po kolejne trofeum, czyli mistrzostwo Polski - podsumował Papszun.
Obaj finaliści otwierają ligową tabelę i trzy kolejki przed końcem sezonu mają identyczną liczbę punktów. Liderem jest Raków, który ma lepszy bilans bezpośrednich meczów i przy równym dorobku to częstochowianie po raz pierwszy w historii sięgną po tytuł.