Mecz od początku mógł się podobać, bo oba zespoły starały się grać do przodu i nie czekały, co zrobi rywal. W obu przypadkach brakowało jednak tego ostatniego podania, otwierającego drogę do bramki lub rywal w ostatniej chwili potrafił zażegnać niebezpieczeństwo.

Reklama

Ze strony Zagłębia największe zagrożenie w tym okresie stwarzał Damjan Bohar. Słoweniec nie bał się pojedynków jeden na jeden, brał ciężar gry na siebie i napędzał lewą stronę ataki swojego zespołu. Po jednej z indywidualnych akcji miał świetną okazję, aby trafić do siatki, ale jego strzał z kilku metrów był niecelny. Groźnie z ostrego kąta strzelał też Kacper Chodyna, ale w tym wypadku to Zlatan Alomerovic uratował swój zespół.

Goście też mieli swoje okazje, a najlepszą Bartosz Bida. Po świetnym ponowieniu akcji Fiedor Czernych dośrodkował na głowę kolegi z drużyny, lecz piłka poszybowała nad poprzeczką. Do siatki mógł trafić Jesus Imaz, gdyby lepiej trafił w piłkę a tak wyszło podanie.

Po przerwie obraz gry się zmienił. Zagłębie podeszło wyżej pressingiem i Jagiellonia miała duże problemy z wyjściem z własnej połowy. Lubinianie szybko odbierali piłkę rywalom i co chwilę ponawiali ataki. Taka taktyka w końcu przyniosła prowadzenie.

Do siatki trafił Tomasz Makowski i było to jedno z tych niezwykłych trafień. Pomocnik Zagłębia dośrodkował dochodzącą piłkę w pole karne, gdzie jednak żaden z zawodników jej nie sięgnął, a ta odbiła się jeszcze od murawy i wpadła pod poprzeczkę.

Po stracie gola trener gości Maciej Stolarczyk szybko dokonał zmian, ale nadal inicjatywę miało Zagłębie. Lubinianie, napędzeni strzelonym golem, nadal atakowali i powinni zdobyć kolejną bramkę. M.in. idealne dwie okazje miał Tornike Gaprindaszwili, ale za pierwszym razem przegrał pojedynek sam na sam ze Zlatanem Alomerovicem, a za drugim razem bramkarz Jagiellonii genialnie obronił na linii strzał Gruzina.

Niewykorzystane szanse mogły się na Zagłębiu zemścić, bo Jagiellonia w końcu też zaczęła atakować i stwarzać sytuacje. Idealną miał Maciej Bortniczuk po akcji prawą stroną Tomasa Prikryla. Czech przedarł się do końcowej linii, lekko dośrodkował na głowę Bartniczuka, lecz ten z kilku metrów fatalnie przestrzelił.

Lepiej zawodnik gości zachował się kilka minut później. Tym razem „Jaga” zaatakowała lewą stroną. Nene zgrał głowa na wolne pole do Bortniczuka, który zupełnie niepilnowany wbiegł w pole karne i trafił pod poprzeczkę.

Reklama

Do końca spotkania pozostawało pięć minut. Zagłębie próbowało jeszcze zaatakować, w polu karnym gości kilka razy mocno się zakotłowało, ale wynik spotkania się już nie zmienił i oba zespoły dopisały sobie po punkcie.

KGHM Zagłębie Lubin – Jagiellonia Białystok 1:1 (0:0)

Bramki: 1:0 Tomasz Makowski (59), 1:1 Maciej Bortniczuk (85)

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków)

Widzów: 4951

KGHM Zagłębie Lubin: Kacper Bieszczad – Bartosz Kopacz, Aleks Ławniczak, Jarosław Jach, Guram Giorbelidze – Kacper Chodyna (46. Tornike Gaprindaszwili), Filip Starzyński (77. Marko Poletanovic), Tomasz Makowski, Łukasz Łakomy (90. Koki Hinokio), Damjan Bohar (80. Cheikhou Dieng) – Rafał Adamski (77. Dawid Kurminowski)

Jagiellonia Białystok: Zlatan Alomerovic – Israel Puerto, Michał Pazdan, Bojan Nastic - Tomas Prikryl, Taras Romanczuk (68. Martin Pospisil), Nene, Jakub Lewicki (89. Mateusz Kowalski) – Bartosz Bida (60. Maciej Bortniczuk), Fiedor Czernych (60. Marc Gual) - Jesus Imaz (89. Wojciech Łaski).









Autor: Mariusz Wiśniewski