Jagiellonia i Górnik sąsiadują obecnie w tabeli tuż nad strefą spadkową. Oba zespoły mają po 25 punktów. Przed tygodniem białostoczanie zremisowali na wyjeździe z Miedzią w Legnicy; górnicy przegrali u siebie z Legią Warszawa.

Reklama

Widzę progres (...). Wierzę w tę drużynę, w to co robię, w pracę, którą wykonujemy i jestem pewien, że ona da efekt - mówił Stolarczyk w czwartek na konferencji prasowej, której duża część poświęcona była medialnym informacjom o tym, że szkoleniowiec straci pracę w związku ze słabymi wynikami Jagiellonii i jej pozycją w tabeli.

Trenerzy w Jagiellonii zmieniają się co pół roku

W drugiej rundzie sezonu piłkarskiej ekstraklasy Jagiellonia odniosła tylko jedno zwycięstwo i aż cztery remisy (wszystkie na wyjazdach), raz przegrała i wciąż jest zagrożona spadkiem.

Pytany o przekazy, które trafiają do mediów od władz SSA Jagiellonia Białystok o zagrożonej pozycji trenera i o tym, że może jej nie uratować nawet zwycięstwo w sobotnim meczu, Stolarczyk mówił, że nic nie słyszał o "ultimatum". Nie mam pojęcia skąd taka aura, która powstała wokół nas, wokół tego zespołu i tego klubu - mówił szkoleniowiec.

Reklama

Stolarczyk mówił, że od kilku lat Jagiellonia w ekstraklasie zajmuje odległe miejsca, a ostatnich czterech trenerów było w tym klubie zmienianych co pół roku. Pytanie jest takie - czy to jest droga do tego, żeby ten klub ustabilizować? - mówił przyznając, że początek wiosennej rundy "nie jest taki, jaki byśmy sobie zakładali".

Brak Imaza i Guala odbiła się na wynikach

W jego ocenie "nie ma skutków bez przyczyny"; mówił że w pierwszych meczach drugiej części sezonu na postawę ofensywy rzutowały urazy kluczowej pary hiszpańskich graczy: Jesusa Imaza i Marca Guala.

Jesteśmy też klubem, który nie jest teraz potentatem finansowym. Żeby pozyskać nowych graczy, musieliśmy pozyskać środki poprzez sprzedaż i odejścia innych zawodników. Odeszło ich pięciu - powiedział. Przypomniał, że jesienią udało się wypromować młodzieżowca Mateusza Kowalskiego, który trafił do włoskiej Serie B.

Powtarzał, że włączenie do gry nowych piłkarzy to proces, który trwa, mówił o treningach na sztucznej płycie zamiast naturalnej, bo nie pozwalają na to warunki atmosferyczne i finanse.

Można nakręcić tego typu spiralę i powiedzieć: okej, jest cięcie, niech przyjdzie ktoś nowy i coś zrobi. Ale spójrzmy na szerszą perspektywę. Było czterech trenerów i każdy miał swój koncept. Ja też mam swój koncept (...). Jeżeli my nie przetrwamy takiego momentu trudnego dla klubu, to zmiana będzie tym samym, co było do tej pory" - dodał Stolarczyk. W jego ocenie, w ostatnim czasie żaden z trenerów nie dostał "szerszego zaufania"; wyraził się, że są traktowani "przedmiotowo". "To nie jest dobre podejście - mówił.

Kłopoty w obronie

Podkreślił, że bierze odpowiedzialność za wyniki i wybory kadrowe. Ale może czas też powiedzieć, że (...) oczekiwania wobec tego zespołu są zbyt duże. Trzeba troszeczkę zejść niżej, żeby w końcu zapracować na to, żeby był sukces - dodał Stolarczyk.

Przed meczem z Górnikiem Zabrze w Jagiellonii nie ma absencji kartkowych, ale nie wiadomo, jak będzie wyglądała linia obrony. Po ostatnim meczu urazy leczą Israel Puerto i Dusan Stojinovic, do czwartku obaj nie wznowili treningów. Do gry wraca kapitan zespołu Taras Romanczuk, który z powodu nadmiaru żółtych kartek nie zagrał w Legnicy.

Początek meczu Jagiellonii z Górnikiem - w sobotę o godz. 20 na stadionie miejskim w Białymstoku.

autor: Robert Fiłończuk