Na dole tabeli przesądzony wcześniej został los Miedzi Legnica i Lechii Gdańsk, których w przyszłym sezonie zabraknie w krajowej elicie. Pewnych utrzymania nie może być jeszcze kilka zespołów, ale w najgorszej sytuacji jest Śląsk Wrocław, który z 35 punktami plasuje się na 16. miejscu w tabeli, czyli otwiera strefę spadkową, mająca dwa punkty więcej Wisła Płock oraz Korona Kielce z dorobkiem 38.
Śląsk w poprzedniej kolejce przełamał złą passę pokonując Wisłę, czyli bezpośredniego rywala w walce o utrzymanie. Wrocławianie po raz drugi w sezonie wygrali z ekipą z Płocka, więc mają lepszy bilans bezpośrednich meczów, co będzie ich promować przy równej liczbie punktów na zakończenie rozgrywek.
Teraz zespołowi prowadzonemu od niedawna ponownie przez Jacka Magierę o kolejne punkty powinno być teoretycznie najłatwiej, bo podejmie na własnym stadionie ostatnią w tabeli Miedź.
"Żyjemy, mamy tlen. Cieszymy się, ale nie przesadzamy, bo nasza sytuacja nadal jest ciężka. Następny mecz z Miedzią znowu będzie najważniejszy" - ocenił Magiera.
Na pewno jednak ostatnie dni były we Wrocławiu spokojniejsze niż w Płocku. We wtorek po 14 miesiącach pracy postanowiono się rozstać z trenerem Pavolem Stano, pod którego wodzą Wisła na początku sezonu spisywała się świetnie, była liderem, a potem długo utrzymywała się w czołówce. Jednak wiosną "Nafciarze" zdobyli najmniej punktów z całej stawki - tylko dziewięć i widmo spadku mocno zaczęło im zaglądać w oczy.
Misję utrzymania powierzono Markowi Saganowskiemu, który na najwyższym szczeblu rozgrywek w roli pierwszego trenera jeszcze nie pracował. W niedzielę zadebiutuje w tej roli meczem z Rakowem Częstochowa. Nowy mistrz Polski na finiszu złapał zadyszkę - nie zdobył Pucharu Polski i przegrał dwa ostatnie spotkania ligowe.
Wiele wskazuje, że sprawa ostatniego spadkowicza wyjaśni się dopiero w kończącej sezon kolejce, gdy Wisła zagra na wyjeździe z Cracovią, a Śląsk w Warszawie z Legią. Ze stołecznym klubem w przeszłości byli związani i cieszyli się popularnością wśród jego fanów obecni szkoleniowcy obu najbardziej zagrożonych opuszczeniem ekstraklasy drużyn.
Spokojni o utrzymanie nie mogą być też kibice i piłkarze Korony. Kielczanie są jednak "nad kreską" i za nimi przemawia dobra dyspozycja w rundzie rewanżowej, w której ich stadion urósł do miana prawdziwej twierdzy. Zespół trenera Kamila Kuzery z ośmiu spotkań w roli gospodarzy wygrał siedem, a jedno zremisował.
Już w piątek Korona podejmie ustępującego mistrza - Lecha Poznań, który też ma o co grać, bo toczy korespondencyjny pojedynek z Pogonią Szczecin o miejsce na najniższym stopniu podium ekstraklasy.
Porażka może skomplikować losy kielczan, tak samo będzie w przypadku Jagiellonii Białystok i Stali Mielec, które mają po 40 punktów i też o następnym sezonie jeszcze myśleć nie mogą. "Jaga" w sobotę podejmie Cracovię, a mielczan czeka wyjazdowa konfrontacja z Zagłębiem Lubin