Śląsk Wrocław – KGHM Zagłębie Lubin 1:2 (1:0).

Bramki: 1:0 Erik Exposito (24-karny), 1:1 Dawid Kurminowski (53), 1:2 Damjan Bohar (57).

Żółta kartka – Śląsk Wrocław: Matias Nahuel; KGHM Zagłębie Lubin: Bartosz Kopacz.

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 16 928.

Reklama

Śląsk Wrocław: Rafał Leszczyński - Martin Konczkowski, Aleks Petkow, Łukasz Bejger, Patryk Janasik (79. Burak Ince) - Piotr Samiec-Talar (59. Mateusz Żukowski), Patrick Olsen, Michał Rzuchowski (66. Kenneth Zohore), Nahuel Leiva, Dennis Jastrzembski (79. Karol Borys) - Erik Exposito.

KGHM Zagłębie Lubin: Szymon Weirauch – Bartłomiej Kłudka, Bartosz Kopacz, Aleks Ławniczak, Mateusz Grzybek – Kacper Chodyna, Tomasz Makowski (83. Serhij Bułeca), Marko Poletanovic (90+5. Filip Kocaba), Marek Mróz (46. Tomasz Pieńko), Damjan Bohar (70. Arkadiusz Woźniak) – Dawid Kurminowski (83. Tornike Gaprindaszwili).

Przewaga gości polegała na tym, że kiedy już przedarli się w pobliże pola karnego rywali, potrafili wywalczyć rzut rożny. Po jednym z nich Bartosz Kopacz wyskoczył najwyżej, ale piłka wylądowała na poprzeczce.

Reklama

Przewaga gospodarzy

Od tego momentu zaczęła zarysowywać się przewaga gospodarzy. Najpierw sprytnie z rzutu wolnego uderzył Matias Nahuel i zmierzającą do bramki piłkę wybił jeden z obrońców. Kilka chwil później strzelił zza pola karnego Patrick Olsen i Szymon Weirauch nie bez problemu odbił piłkę.

Lubinianie już nie tylko nie potrafili w tym okresie przedostać się pod pole karne gospodarzy, ale nawet nie mogli wyjść z własnej połowy. Grali niedokładnie, nerwowo i szybko tracili piłkę.

Śląsk naciskał i w końcu udokumentował swoją przewagę. Piotr Samiec-Talar próbował dojść w polu karnym do prostopadłego podania Erika Exposito i został staranowany przez Weiraucha. Szymon Marciniak nie wahał się ani chwili i wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł hiszpański kapitan Śląska i mierzonym strzałem nie dał szans bramkarzowi Zagłębia.

Na tym emocje w pierwszej połowie praktycznie się skończyły. Śląsk prowadząc już nie parł tak mocno do przodu, a goście nie bardzo potrafili. Tempo meczu spadło i gra toczyła się przez większą część czasu w środku pola.

Po zmianie stron lubinianie, osłabieni brakiem lekko kontuzjowanego Damiana Dąbrowskiego, śmielej ruszyli do przodu i szybko doprowadzili do wyrównania. Wprowadzony w przerwie Tomasz Pieńko przedarł się lewą stroną i uderzył z ostrego kąta. Wydawało się, że strzał nie był silny, ale Rafał Leszczyński nie utrzymał w rękach piłki, do której dopadł Dawid Kurminowski i trafił do siatki.

Kilka chwil później powinno być 2:1 dla Śląsk. W sytuacji sam na sam z Weirauchem znalazł się Dennis Jastrzembski, ale przegrał pojedynek z bramkarzem Zagłębia.

Gospodarze chcieli odzyskać prowadzenie, rzucili się do ataku i szybko za otwarcie się zostali skarceni. Po stracie w środku pola lubinianie wyprowadzili kontratak, piłka trafiła w polu karnym do Słoweńca Damjana Bohara, który strzałem wślizgiem dał swojemu zespołowi prowadzenie.

Po zdobyciu drugiego gola Zagłębie cofnęło się na własną połowę i inicjatywę przejął Śląsk. Wrocławianie bez problemu przedostawali się w pobliże pola karnego przyjezdnych, ale mieli problem z przebiciem się przez "pomarańczową ścianę" ustawioną w polu karnym. Gospodarze próbowali więc strzałów z dystansu, ale albo były niecelne, albo zablokowane, albo świetnie interweniował Weirauch.

Zagłębie utrzymało do końca prowadzenie i po dwóch kolejkach ma na koncie sześć "oczek". Śląsk chociaż nie był słabszy w sobotę, nie wzbogacił się choćby o jeden punkt.

Autor: Mariusz Wiśniewski