Feio "rozrabiał" w przeszłości i mimo zapewnień, że wyciągnął wnioski ze swoich błędów w ubiegłym tygodniu znów nie zapanował nad swoim wybuchowym charakterem.

Świat usłyszał o Feio

Po meczu Ligi Konferencji z Broendby Kopenhaga Feio wykonał skandaliczne gesty w kierunku kibiców gości. Najpierw pokazał im gest Kozakiewicza, a po chwili poprawił dwoma środkowymi palcami.

Reklama

O skandalicznym zachowaniu trenera Legii zrobiło się głośno nie tylko w Polsce, ale i na świecie. W efekcie Feio może się spodziewać kary ze strony UEFA, która już wszczęła w tej sprawie postępowanie dyscyplinarne.

Feio po czasie przeprosił za swoje zachowanie

Sam Feio w pierwszym momencie nie przeprosił za swoje zachowanie. Tłumaczył się, że był prowokowany, a jego gesty były odpowiedzią na brak szacunku dla Legii ze strony rywali.

Po czasie, a zapewne po rozmowie z władzami Legii Feio zmienił zdanie i przeprosił za swoje zachowanie po meczu z Broendby.

Kowalczyk ujawnił, co dzieje się w szatni Legii

Na tym jednak nie koniec kłopotów aktualnego opiekuna piłkarzy Legii. Wojciech Kowalczyk na łamach serwisu "weszlo.com" ujawnił, że docierają do niego informacje, że Feio wyzywa i obraża zawodników.

Na te rewelacje wicemistrza olimpijskiego z Barcelony zareagował klub z Łazienkowskiej. Legia wysłała do mediów oficjalny komunikat w tej sprawie.

Reklama

Oświadczenie Legii Warszawa:

Trener Feio jest bardzo zaangażowany w codzienne życie zespołu, a relacje z zawodnikami są dla niego kluczowe. Często podkreśla, że stanowią one wręcz najważniejszą część pracy trenera i najpierw patrzy na zawodników jak na ludzi, z ich emocjami, odczuciami, sprawami rodzinnymi, a potem jak na zawodowych piłkarzy. Chce ich lepiej zrozumieć i poznać. Wtedy dotrze do nich na boisku.

Trener nie hierarchizuje piłkarzy - poświęca bardzo dużo czasu zawodnikom rezerwowym i kontuzjowanym, każdego z nich traktuje osobiście, jest dla nich dostępny o każdej porze dnia i nocy. W obecnej kadrze zespołu jest dziewięciu młodzieżowców. Pamiętam, jak pod koniec ubiegłego sezonu mimo dnia wolnego przyjechał do LTC, żeby być na treningu indywidualnym dwóch młodych zawodników, mimo że jeden z asystentów będących na miejscu mógł go poprowadzić. Zrobił to nie z tego powodu, żeby go 'nadzorować', ale żeby oni czuli jego wsparcie, miał dla nich konkretne wskazówki i sugestie, które oni potem wdrożą do zajęć z drużyną i w warunkach meczowych. Już czterech młodych piłkarzy - Kuba Adkonis, Jan Leszczyński, Kuba Żewłakow i Maciej Kikolski (wypożyczony do Radomiaka) - przedłużyło kontrakty z klubem w tym oknie, a niebawem zrobią to następni. To też pokazuje zaufanie do sztabu i dyrektora sportowego.

Co więcej, trener nigdy publicznie nie skrytykował zawodnika. Po niezadowalających wynikach brał całą winę na siebie. Również w jego poprzednich klubach znany był z tego, że wstawia się za drużyną i dźwigał cały ciężar medialny i społeczny.

Na prośbę zawodników plan zespołu jest przygotowany z większym wyprzedzenia niż w poprzednich latach, żeby można było zaplanować inne aktywności i życie rodzinne. Piłkarze wiedzą dosłownie wszystko - o której będą mieli posiłek, o której odprawa, w jakich godzinach mają wyznaczoną pracę z fizjoterapeutami, o której będzie wylot na mecz w pucharach i kiedy będzie powrót. Drużyna bardzo doceniła, że trener konsekwentnie dba o te kwestie i przychylił się do ich prośby.

Od początku sezonu (20 lipca) do niedzieli drużyna zagrała dziewięć meczów. Dziewięć meczów w 29 dni. Jest liderem, za moment gramy o awans do fazy ligowej Ligi Konferencji. To prawda, że to był bardzo wymagający czas - dla drużyny, sztabu, pracowników - a trener, którzy jest wizytówką klubu, trzyma szczególny rodzaj odpowiedzialności. Trener Goncalo podkreśla, że to jest Nasza Legia, a nie jego Legia. Dzięki doświadczeniu z pracy w sztabie Henninga Berga i Akademii trener zna otoczenie klubu, jego presję, oczekiwania kibiców i mechanizmy klubu, który jest dużą instytucją. Oczywiście mamy świadomość, że medialność klubu jest ogromna i każdy portal w Polsce pisze o Legii, natomiast chcielibyśmy w większym stopniu komentować sprawy sportowe i fakty, a nie nieprawdziwe i niepoparte niczym opinie.