Probierz zaprosił do kadry 27 zawodników. Największymi zaskoczeniami wśród powołanych jest obecność Bartosza Salamona (Lech Poznań), Tarasa Romanczuka i Dominika Marczuka (obaj Jagiellonia Białystok). Natomiast dziwić najbardziej może brak Arkadiusza Milika (Juventus Turyn).

Reklama

Według Bońka brak powołania dla Milika jest błędem

Powołania to nie jest casting. W nich musi być realizowana jasna koncepcja selekcjonera - mówi w rozmowie z Polsat Sport Boniek. Były prezes PZPN nie do końca ją widzi. Na przykład nie ma wśród powołanych Kacpra Kozłowskiego, który w Vitesse Arnhem gra regularnie i dobrze. Ja, podobnie jak każdy trener, który ceni piłkarzy dobrych technicznie, lubiących pchać akcję do przodu, widziałbym dla niego miejsce w kadrze. Decyzje Michała są jednak inne - dziwi się były piłkarz reprezentacji Polski.

Reklama
Reklama

Boniek najbardziej zaskoczony jest brakiem w kadrze miejsca dla Milika. Według niego to błędna decyzja selekcjonera. Wbrew pozorom, ten ruch Michała Probierza ma spore konsekwencje. Na pewno o braku Milika będzie sporo mówiła drużyna. Jest to też wielki cios dla samego Arka, który się dobrze czuje i gra często w Juventusie. Taka jest jednak decyzja trenera, on ma do niej prawo. W mojej reprezentacji Milik miałby zawsze miejsce, tym bardziej, że potrzebujemy bramek - podkreśla były szef polskiej piłki.

Tomaszewski uważa, że piłkarze z Ekstraklasy nie są gotowi na grę w kadrze

Brakiem powołania dla Milika zaskoczony jest również Jan Tomaszewski, ale bohatera z Wembley bardziej dziwią trzy inne wybory Probierza.

Według Tomaszewskiego selekcjoner nie powinien powoływać graczy z polskiej Ekstraklasy. Uważa, że nie są gotowi na grę na poziomie międzynarodowym.

Tomaszewski ma wątpliwości co do słuszności nominacji dla Salamona, Romanczuka i Marczuka. Uważa, że nie nie wniosą nic do reprezentacji, w szczególności jeśli chodzi o mecze o stawkę. Dla mnie te powołania są trochę dziwne. Sprawa dwóch zawodników Jagiellonii Białystok. Jeśli chodzi o Romanczuka to nie wiem, o co tutaj chodzi. Zarówno Salamon, Romanczuk i Marczuk grają we własnym sosie. W naszej lidze to my byśmy też pokopali w piłkę. A tu nie o to chodzi, tu chodzi o konfrontację międzynarodową - powiedział legendarny bramkarz na łamach "Super Expressu".

Podopieczni Probierza w półfinale baraży o awans na Euro 2024 zmierza się z Estonią. Mecz odbędzie się 21 marca w Warszawie. Jeśli wygrają, to pięć dni później w finale na wyjeździe ich rywalem będzie lepszym z pary Walia - Finlandia.

Baraże ostatnią szansą Polaków na awans do Euro 2024 / ShutterStock