Wynik lepszy niż gra. Tak krótko można podsumować występ Polaków w spotkaniu z Francją. To, że mecz nie zakończył się klęską podopieczni Michała Probierza zawdzięczają tylko i wyłącznie Łukaszowi Skorupskiemu. Nasz golkiper wychodził obronną ręką nawet z najbardziej beznadziejnych sytuacji.
Skorupski bohaterem meczu
33-letni nie raz stawał oko w oko z "Trójkolorowymi", a w pojedynkach jeden na jeden jego wyższość nie raz musiał uznawać nawet słynny Kylian Mbappe. Gdyby nie Skorupski, to już po pierwszej połowie reprezentacja Polski przegrywałaby kilkoma bramkami.
Skorupski skapitulował dopiero po strzale z rzutu karnego. Remis dała nam "jedenastka" wykorzystana przez Roberta Lewandowskiego, ale i w tym przypadku mieliśmy sporo szczęścia, bo za pierwszym razem strzał naszego kapitana obronił francuski bramkarz. Jednak Mike Maignan zbyt wcześnie ruszył się z linii bramkowej i sędzia zarządził powtórkę. Jej już Lewandowski nie zmarnował.
Dlatego opinia Probierza wydaje się mocno przesadzona. Widocznie nasz selekcjoner ostatni mecz reprezentacji Polski na Euro 2024 oglądał przez różowe okulary.