Podczas swojego przemówienia prezydent wiele miejsca poświęcił mieszkającym we Francji Portugalczykom. Przypomniał, że podopieczni Fernando Santosa podczas Euro wielokrotnie mieli kontakt ze swoimi rodakami żyjącymi nad Sekwaną na emigracji.

Reklama

Dziś warto wspomnieć tych naszych rodaków, którzy przed laty emigrowali do Francji, żyjąc tam w fatalnych warunkach, często śpiąc na podłodze lub mieszkając w blaszanych barakach. Dziś wchodzą oni do swoich firm i mówią: "Jesteśmy obywatelami pierwszej kategorii, bo jesteśmy tacy jak wy, a nawet lepsi".

Rebelo de Sousa ogłosił, że poniedziałkowe spotkanie w pałacu prezydenckim w podlizbońskim Belem nie jest ostatnim w siedzibie głowy państwa. Zapowiedział, że niebawem ogłosi datę uroczystości, podczas której oficjalnie nadany zostanie piłkarzom tytuł comendadora. Pierwotnie miało to nastąpić w poniedziałek.

Reklama

Pod pałacem prezydenckim od rana zbierali się Portugalczycy, z których wielu przybyło z odległych krańców kraju.

Jesteśmy tu, aby podziękować za to, co na początku turnieju wydawało się mrzonką. Po słabej fazie grupowej podopiecznym Fernando Santosa udało się awansować do dalszej fazy turnieju i zakończyć go zdobyciem trofeum. Żadna ekipa z naszego kraju nie dokonała tego. Chciałem być świadkiem tego historycznego powrotu do kraju. Nigdy nie wiadomo, jak długo będziemy musieli czekać na podobne wydarzenie - powiedział Miguel Pinto, czterdziestoletni kibic z Guardy.

Wielu zebranych pod siedzibą prezydenta Portugalii nie kryło oburzenia z powodu przedwczesnego wyłączenia iluminacji na Wieży Eiffla, która po meczach Euro oświetlana była kolorami krajów, które zwycięsko wychodziły ze swoich pojedynków. Po niedzielnym finale stołeczna budowla na krótko rozbłysła barwami, ale Francji.

Wyobrażam sobie zawód portugalskich imigrantów, którzy liczyli, że zobaczą największy symbol Francji w swoich barwach narodowych. Taki mały, ale jakże ważny gest Francuzów pokazuje, że duże narody Unii Europejskiej nie potrafią uszanować sukcesu mniejszych. Szkoda, bo na takich właśnie małych zranieniach żerują później przeciwnicy wspólnej Europy - powiedziała obecna w Belem stołeczna urzędniczka Henriqueta Lalanda.

Większość sportowych komentatorów oraz zebranych na ulicach Lizbony kibiców przyznaje, że choć styl w jakim Portugalczycy wygrali Euro nie należał do atrakcyjnych, to tegoroczny tytuł mistrzów Europy im się należał.

Czekaliśmy na ten moment wiele lat. Mieliśmy świetnych piłkarzy, którzy wydawało się, że zasługiwali na wygranie Euro. Nigdy to jednak nie nastąpiło. Dopiero taktyka opracowana przez Fernando Santosa dała nam ten upragniony tytuł - ocenili dziennikarze telewizji SIC.

Z Belem piłkarze i ich rodziny odkrytymi autobusami udadzą się w poniedziałkowe popołudnie do centrum miasta. Zdobywcy mistrzowskiego tytułu na prowizorycznej scenie zaprezentują zdobyty we Francji puchar.