Media podkreślają, że 11 lipca przejdzie do historii krajowego sportu nie tylko dlatego, że Berrettini jako pierwszy włoski tenisista zagra w finale najbardziej prestiżowego turnieju na świecie, ale także z powodu nagromadzenia emocji, jakie czekają kibiców tego dnia podczas dwóch finałów w Londynie.

Reklama

Najpierw Berrettini - Djokovic, potem Włochy - Anglia; nie mogliśmy sobie tego lepiej wymarzyć - stwierdza „Corriere dello Sport”.

"La Gazzetta dello Sport" zamieszcza wielki tytuł: "Wimbledon i Wembley. Viva Italia". "Takiej niedzieli jeszcze nigdy nie było. Gramy dwa super-finały"- podkreśla.

W prasie triumfator pojedynku z Hubertem Hurkaczem w półfinale tenisowego turnieju stał się obiektem tylu nadziei i zachwytów, jak cała reprezentacja Azzurrich.

Przed meczem z Anglikami powtarzane jest w mediach sarkastyczne hasło: "Zróbmy my im Brexit".

Gazety zaznaczają, że ogromnym emocjom, jakich należy spodziewać się w całym kraju tego dnia towarzyszą obawy dotyczące wieczornego meczu i tego, co może wydarzyć się w strefach kibica, także z sanitarnego punktu widzenia w okresie nasilania się szerzenia się wariantu koronawirusa Delta.

Mnożą się apele władz o zachowanie spokoju i przestrzeganie zasad walki z pandemią.

Reklama

Lokalne administracje wydają rozporządzenia regulujące zasady oglądania transmisji na placach i postanowienia o znacznym wzmocnieniu sił porządkowych, które będą patrolować ulice miast.

Wspierajcie narodową reprezentację w maseczkach - apelują lokalne władze.

Przed meczem z Anglią Włochy, zauważa Ansa, są rozdarte między pragnieniem, by przeżyć magiczną niedzielną noc, a ryzykiem „bomb epidemiologicznych” w wyniku zgromadzeń kibiców w różnych częściach Italii od północy po południe.

W wielu miastach, w związku z pandemią, nie będzie ekranów na placach, by kibice tam się nie gromadzili. Strefy dla nich nie powstaną w Trieście, Wenecji i Padwie, Palermo, Cagliari i Sassari.

W niektórych miastach mają zostać wydane doraźne rozporządzenia, by zapewnić obywatelom bezpieczeństwo i zachowanie reguł antypandemicznych.

Minister zdrowia Roberto Speranza zaapelował: Kibicujmy Italii, ale pamiętając o tym, że należy zakładać maseczkę w każdej sytuacji, także pod gołym niebem, gdy występuje ryzyko zgromadzeń i nie ma gwarancji zachowania co najmniej metra dystansu.

Apel do fanów piłki wystosował też obrońca Leonardo Bonucci, wzywając ich, by kibicowali z szacunkiem dla siebie i dla innych.

W wielkim stylu i z dużą ostrożnością na finał na londyńskim stadionie przygotowuje się Rzym, gdzie na Piazza del Popolo znajduje się największa strefa kibica podczas mistrzostw Europy czasów pandemii. Może tam wejść 2500 osób po uprzedniej rezerwacji miejsca. Do drugiej strefy w alei Fori Imperiali wpuszczonych zostanie tysiąc kibiców.

Siły porządkowe w miastach zostaną postawione w stan gotowości, a czuwać będą szczególnie po zakończeniu meczu.

Parafia Santa Maria del Piano w Jesi w regionie Marche, gdzie wychował się trener reprezentacji Roberto Mancini, przyspieszyła niedzielną wieczorną mszę, by wierni nie stracili meczu. Zachęciła do jego oglądania na wielkim ekranie na boisku obok, gdzie „Il Mancio” uczył się jako dziecko grać w piłkę.