W minioną środę w Hiszpanii gospodarze niespodziewanie pokonali Bayern 1:0, a do tego byli bliżej podwyższenia prowadzenia niż goście - wyrównania.
Rozegraliśmy słaby mecz, a oni pokazali swój najwyższy poziom. To się już nie powtórzy, nie zagramy słabo dwukrotnie z tym samym przeciwnikiem. Popełniliśmy w tym meczu wiele błędów, a rywale tylko jeden: pozwolili nam ujść z życiem. Mogli strzelić więcej bramek, ale nie zrobili tego, więc wciąż się trzymamy i pokażemy to jutro na boisku - powiedział Nagelsmann na poniedziałkowej konferencji prasowej.
W sobotę Bayern, który walczy o 10. z rzędu tytuł mistrza Niemiec i drugi w ostatnich trzech sezonach triumf w Champions League, skromnie wygrał z niżej notowanym Augsburgiem 1:0. Jedyną bramkę uzyskał z rzutu karnego Robert Lewandowski, ale forma gospodarzy nie zachwycała.
W przeszłości na koniec zawsze robiliśmy, co do nas należy, i jutro też powinno tak być. To normalne, że po tylu latach zdobywania trofeów, osiągania sukcesów, czasem potrzebna jest tego typu presja, żeby wykrzesać z siebie maksimum - podkreślił trener Bawarczyków.
Każda seria się kiedyś kończy
Bayern był zdecydowanym faworytem dwumeczu ćwierćfinałowego z "Żółtą Łodzią Podwodną", ale w Hiszpanii tego statusu nie potwierdził. Kibice Villarreal mogą mieć teraz większą nadzieję na drugi w historii awans do półfinału LM. Pierwszy wywalczyli w sezonie 2005/06, kiedy debiutowali w tych rozgrywkach.
Villarreal zakończył w środę niezwykłą serię Bayernu - został pierwszą drużyną, która utrzymała czyste konto w starciu z Bawarczykami w Lidze Mistrzów, od 2019 roku. Wówczas dokonał tego Liverpool, a później mistrz Niemiec w 30 kolejnych meczach przynajmniej raz pokonywał bramkarzy rywali.
Duży odsetek tych goli zdobył Lewandowski, który w sezonie 2019/20 zwyciężył w klasyfikacji strzelców z 15 golami, a w obecnym ma 12 i również jest na razie najskuteczniejszy.