Dla gospodarzy zwycięstwo będzie umocnieniem pozycji ligi. Barcelona walczy zaś o przetrwanie. Porażka oznacza dla "Blaugrana" niemal pewną utratę ubiegłorocznego tytułu.

Nawet zwykle nie ulegający emocjom Tata Martino na konferencji prasowej poprzedzającej mecz przyznał, że wygrana jest dla Barcelony ostatnią szansą na nadrobienie 4 punktów, które teraz dzielą obie drużyny. Nadrobienie siedmiu punktów byłoby wyjątkowo trudne. Wprawdzie do końca sezonu Barcelona miałaby jeszcze do rozegrania 9 kolejek, ale ostatnio zdarzają jej się potknięcia i to nawet z drużynami, którym grozi spadek do drugiej ligi.

Reklama

Takich przykrych niespodzianek nie sprawiają piłkarze Realu. Drużyna nie przegrała 31. kolejnych spotkań i jest w doskonałej formie. Do tego nie walczy o przetrwanie i gra na własnym boisku.

Trudno się dziwić, że Carlo Ancelotti jest pewny wygranej. Uważam, że nadeszła godzina na pokonanie Barcelony. Na szczęście mamy graczy, którzy potrafią to zrobić - zapowiadał trener Realu.

Nie można jednak zapominać, że pierwsze w tym sezonie starcie obu drużyn, na Camp Nou, zakończyło się zwycięstwem Barcelony 2:1 a jego uhonorowaniem był wspaniały gol Alexisa. Do tego Martino i Ancelotti przyznali, że ten wygra mecz, kto opanuje centrum boiska. A środkowi rozgrywający są słabym punktem Realu.

Pokonanie Barcelony miałoby wyjątkowe znaczenie dla trenera "Królewskich". Po raz ostatni Ancelotti pokonał barcelońską drużynę 10 lat temu będąc trenerem AC Milan.