Allardyce przejął drużynę Crystal Palace w grudniu z zadaniem utrzymania jej w elicie. Ten cel został osiągnięty, ale mimo to trener postanowił podać się do dymisji.

Z jednej strony była to trudna decyzja, ale z innej perspektywy - całkiem łatwa - napisał Allardyce w pierwszym zdaniu oświadczenia.

Reklama

Jako selekcjoner Anglii padł ofiarą prowokacji dziennikarzy "The Daily Telegraph", którzy w sierpniu ubiegłego roku spotkali się z nim, podając się za przedstawicieli azjatyckiej spółki Far East. Z jego pomocą, za którą miał otrzymać 400 tysięcy funtów, mieli ominąć przepisy dotyczące transferów zawodników. 27 września Allardyce został zwolniony przez tamtejszą federację piłkarską (FA).

Zawsze będę wdzięczny Crystal Palace i prezesowi Steve'owi Parishowi za to, że dali mi szansę na odbudowanie reputacji. Chciałem pokazać, że nadal jestem w stanie dokonać czegoś ważnego. Dlatego trudno mi teraz odejść, klub podąża we właściwym kierunku, ma świetny skład i oddanych kibiców. To był zaszczyt pracować tu przez ostatnie pięć miesięcy - podkreślił.

Allardyce dodał jednocześnie, że chciałby poświęcić się już innym aspektom życia, nie tylko futbolowi.

I to była prosta decyzja. Chcę cieszyć się życiem, dopóki jestem jeszcze w miarę młody i zdrowy - podróżować, spędzać czas z rodziną, wnukami, bez ciągłej presji, z którą wiąże się praca trenera klubu piłkarskiego. To właściwy czas. Nie mam zamiaru szukać innej pracy w futbolu - zapewnił szkoleniowiec.

W bogatej karierze trenerskiej, którą Allardyce rozpoczął w 1991 roku, prowadził również m.in. Bolton Wanderers, Newcastle United, Blackburn Rovers, West Ham United czy Sunderland. Przez angielskie media nazywany jest czasem "specjalistą od przetrwania", tj. utrzymywania klubów pogrążonych w kryzysie w najwyższej klasie rozgrywkowej.