Wydaje się, że "Królewscy", po wcześniejszym kryzysie, wracają już na właściwe tory. W sobotę odnieśli trzecie zwycięstwo z rzędu w Premiera Division. Musieli się jednak zrehabilitować swoim kibicom za porażkę w środowym pojedynku Ligi Mistrzów, w którym ulegli CSKA Moskwa 0:3. Fani nie byli wówczas wyrozumiali, mimo że podopieczni Argentyńczyka Santiago Solariego już przed tym meczem mieli zagwarantowane pierwsze miejsce w grupie - schodzących z boiska piłkarzy pożegnały gwizdy.

Reklama

O zwycięstwo w sobotę miało być tym łatwiej, że Rayo to przedostatni zespół w tabeli. Gospodarze od początku ruszyli do ataku i zwieńczeniem tych starań było trafienie Francuza Karima Benzemy w 13. minucie. Kolejne akcje Realu nie przynosiły zmiany wyniku, choć w drugiej połowie jeszcze raz piłka znalazła się w bramce rywali. Gol nie został uznany, ponieważ jeden z zawodników gospodarzy był na spalonym. W doliczonym czasie gry szansę na doprowadzenie do remisu miał Alex Alegria, ale udaną interwencją popisał się belgijski golkiper Realu Thibaut Courtois.

"Królewscy" awansowali na trzecie miejsce w tabeli. Do prowadzącej Barcelony tracą dwa punkty. Taki sam dorobek co "Duma Katalonii" - 31 pkt - ma znajdujące się na drugiej pozycji Atletico. W sobotnim wyjazdowym pojedynku wicelidera z 12. w tabeli Valladolid padło pięć bramek, z czego cztery były autorstwa piłkarzy zespołu gości.

Reklama

Po pierwszej połowie ekipa z Madrytu prowadziła 2:0 po trafieniach Nikoli Kalinica i wykorzystanym przez Griezmanna, już w doliczonym czasie gry, rzucie karnym. Nerwowo w szeregach faworyta zrobiło się, gdy straty w 57. minucie zmniejszył Fernando Calero, a pięć minut później doszło do wyrównania za sprawą samobójczego gola Saula. O losach spotkania przesądził Griezmann na 10 minut przed końcem regulaminowego czasu gry.

Reklama

"Mogę grać jeszcze lepiej. To nie jest moje maksimum" - zapewnił Francuz.

Atletico odniosło pierwsze od 22 września ligowe zwycięstwo na wyjeździe. Biorąc pod uwagę zaś wszystkie rozgrywki, to na wygraną na boisku rywala czekali od 30 października.

"Barca" w niedzielę zmierzy się w Walencji z siódmym obecnie Levante, a czwarta w stawce Sevilla (28 pkt) podejmie 10. Gironę. Kolejkę zakończy poniedziałkowe spotkanie szóstego w tabeli Alaves z broniącym się przed pierwszym w historii spadkiem Athletic Bilbao.