Najbardziej znaną osobą w gronie chorych na Covid-19 jest trener Sportingu Lizbona Ruben Amorim. Były reprezentacyjny pomocnik Portugalii, w której grał podczas mundialu w 2010 roku, ma wśród swoich podopiecznych ośmiu zainfekowanych zawodników oraz jednego chorego członka sztabu szkoleniowego.
Równie poszkodowany przez epidemię jest pierwszy w sezonie rywal "Lwów" Gil Vicente. W szeregach klubu z miasta Barcelos, z północy kraju, do piątkowego popołudnia potwierdzono już 19 przypadków zachorowań na Covid-19, z których 11 wśród piłkarzy.
Zaplanowany pierwotnie na sobotę pojedynek obu drużyn nie odbędzie się, gdyż ministerstwo zdrowia tego kraju uznało, że istnieje duże ryzyko zakażeń pomiędzy graczami oraz sztabami szkoleniowymi.
Resort zdrowia nie widzi jednak problemu dla rozegrania spotkań przez trzy inne drużyny, w których potwierdzono w ostatnich dniach przypadki infekcji: Benficę Lizbona, Vitorię Guimaraes oraz SC Farense.
Stołeczne radio "Observador" wskazuje, że portugalskie ministerstwo zdrowia "niewiele sobie robi" z rosnącej liczby zakażeń w kraju oraz wśród piłkarzy i pozwala na uruchomienie sezonu piłkarskiego postępując niekonsekwentnie.
"Przełożenie z powodu zakażeń meczu Sporting Lizbona – Gil Vicente to tylko wyjątek. W przeciwieństwie do obowiązujących na terenie kraju zasad sanitarnych resort nie nakłada obowiązkowej kwarantanny na zespoły piłkarskie; nawet te, w których są przypadki infekcji wśród graczy" - odnotowała portugalska rozgłośnia.
W czwartek resort zdrowia ogłosił, że nowa data meczu pomiędzy Sportingiem a Gil Vicente musi zostać ustalona w ramach porozumienia wypracowanego pomiędzy oboma klubami oraz dyrekcją ligi.
Od połowy września w Portugalii szybko rośnie liczba dobowych zachorowań na Covid-19. Pomiędzy środą a czwartkiem przybyło 770 infekcji oraz 10 zgonów, czyli najwięcej od kwietnia.