Sobotni szlagier Primera Division miał niespodziewany przebieg. Od początku meczu przewagę uzyskał bowiem Villarreal, choć w pierwszej połowie jeszcze nie był w stanie tego potwierdzić.

Na zasłużonego gola kibice gospodarzy czekali do 47. minuty. Wówczas bramkę zdobył Yeremy Pino, po asyście Gerarda Moreno.

Reklama

W 60. minucie "Królewscy" wyrównali po rzucie karnym, podyktowanym za zagranie ręką przez argentyńskiego mistrza świata Juana Foytha i skutecznie wykonanym przez Francuza Karima Benzemę (sędzia skorzystał z pomocy VAR). To ósmy ligowy gol w sezonie aktualnego triumfatora plebiscytu "Złota Piłka".

Reklama

Trzy minuty później Villarreal znów objął prowadzenie, także po rzucie karnym. Sędzia podyktował "jedenastkę" po tym, jak piłka trafiła w rękę próbującego podnieść się z murawy Austriaka Davida Alabę. Na nic zdały się protesty piłkarzy z Madrytu.

Skutecznym wykonawcą rzutu karnego okazał się Gerard Moreno, wybrany później najlepszym piłkarzem meczu.

W końcówce spotkania "Królewscy" rzucili się do odrabiania straty, lecz nie zdołali wyrównać. Mogli nawet przegrać wyżej. Już po upływie doliczonego czasu i bardzo źle wykonanym rzucie różnym przez Real (pod bramkę gospodarzy pobiegł nawet bramkarz Thibaut Courtois), gospodarze wyprowadzili kontratak. Trzech piłkarzy "Żółtej Łodzi Podwodnej" biegło naprzeciwko jednego zawodnika Realu, ale Arnaut Danjuma chyba za bardzo się pospieszył i nie trafił z daleka do pustej bramki.

Reklama

W wyjściowym składzie Realu nie było w sobotę żadnego Hiszpana. Według statystyk serwisu Opta, na które powołuje się agencja AP, to pierwszy taki przypadek "Królewskich" podczas meczu ligi hiszpańskiej w tym stuleciu. Lokalne media podały natomiast, że to pierwszy taki przypadek w historii klubu.

Dzięki trzeciej z rzędu wygranej Villarreal awansował na piąte miejsce w tabeli - 27 pkt.

Natomiast Real pozostał z 38 punktami na drugiej pozycji. Mająca taki sam dorobek Barcelona zagra w niedzielnym hicie na wyjeździe z czwartym w tabeli Atletico Madryt (27). Początek meczu o godz. 21.

Katalończycy będą musieli radzić sobie bez Roberta Lewandowskiego. Zgodnie z decyzją tamtejszego Sądu Administracyjnego ds. Sportu (TAD), 34-letni napastnik musi odcierpieć karę trzech meczów zawieszenia w hiszpańskiej lidze.

Wprawdzie polski piłkarz już wcześniej był zdyskwalifikowany (za wydarzenia z listopadowego meczu z Osasuną), ale zagrał 31 grudnia z Espanyolem, ponieważ zawieszono wtedy wykonanie kary.

Środowa decyzja TAD oznacza, że Lewandowski nie zagra również z Getafe oraz Gironą.

Kapitan reprezentacji Polski z dorobkiem 13 bramek prowadzi w klasyfikacji strzelców hiszpańskiej ekstraklasy.