Prawie 62 tysiące widzów na stadionie w Gelsenkirchen, które oglądało setne w Bundeslidze derby Zagłębia Ruhry, było świadkami emocjonującego widowiska.

Będący faworytem goście dwukrotnie prowadzili po golach Nico Schlotterbecka w 37. minucie i Portugalczyka Raphaela Guerreiro w 60. Marius Buelter w 50. zdobył pierwszą bramkę dla Schalke w derbach od prawie czterech lat, a w 79. pozyskany zimą z Besiktasu Stambuł Turek Kenan Karaman - zaliczając premierowe trafienie w barwach tego klubu - wyrównał głową na 2:2 i ustalił wynik.

Reklama

Trudno być zawiedzionym po tak dobrym spotkaniu toczonym we wspaniałej, gorącej atmosferze, ale tych dwóch punktów będzie nam brakować. W pierwszej połowie w pełni kontrolowaliśmy przebieg gry. W drugiej połowie, po ponownym objęciu prowadzenia, powinniśmy +zamknąć+ mecz. Daliśmy się jednak wciągnąć w chaotyczną wymianę ciosów zaproponowaną przez gospodarzy. Potwierdziliśmy, że stać nas na dobrą, ładną grę, ale przekonaliśmy się jednocześnie, że to nie zawsze wystarcza do zwycięstwa - ocenił trener Borussii Edin Terzic.

Remis Borussii, która w środku tygodnia została wyeliminowana z Ligi Mistrzów przez Chelsea Londyn, wygrała osiem poprzednich spotkań ligowych, a pięciu poprzednich pojedynkach derbowych nie straciła gola, jest dla niej dość kosztowny. Dortmundczycy wcześniej mieli tyle samo punktów, co Bayern i ustępowali monachijczykom gorszą różnicą bramek, ale teraz dwie czołowe drużyny dzielą już dwa "oczka".

Gospodarze do siedmiu występów przedłużyli serię bez porażki i opuścili, co najmniej do niedzieli, ostatnie miejsce w tabeli. Mają tyle samo punktów co 16. VfB Stuttgart (1:1 z Eintrachtem Frankfurt) i jeden więcej niż Hoffenheim.

Broniący tytułu Bayern wcześniej w sobotę pokonał FC Augsburg 5:3, choć początek również mającej status derbów potyczki w Monachium był sensacyjny, bo już w drugiej minucie Mergim Berisha dał gościom prowadzenie.

Reklama

Odpowiedź Bayernu, który zagrał w składzie zmienionym niemal w połowie względem środowej konfrontacji z Paris Saint-Germain (2:0) w Lidze Mistrzów, była szybka. W 15. minucie wyrównał Portugalczyk Joao Cancelo, później dwukrotnie Rafała Gikiewicza pokonał Benjamin Pavard, a jeszcze przed przerwą Leroy Sane podwyższył na 4:1.

Grający w Niemczech od 2016 roku, wcześniej w VfB Stuttgart, Francuz po raz pierwszy zdobył dwie bramki w meczu.

Ostatnio jest w wyśmienitym nastroju, zawsze uśmiechnięty, co przekłada się na jego postawę na boisku. Należy bez wątpienia do grupy naszych wiodących piłkarzy. Świetnie mieć zawodnika tej klasy u siebie - powiedział o Pavardzie dyrektor sportowy Bawarczyków Hasan Salihamidzic.

Druga połowa była bardziej wyrównana. Najpierw drugiego gola w sobotę, a piątego w czterech występach przeciw Bayernowi uzyskał Berisha, piąte trafienie dla gospodarzy zaliczył Kanadyjczyk Alphonso Davies, a już w doliczonym przez sędziego czasie gry rezultat ustalił Francuz Irvin Cardona.

Gikiewicz rozegrał całe spotkanie, a obrońca Augsburga Robert Gumny został zmieniony w przerwie.

Po ostatnim gwizdku okazało się, że polski bramkarz nabawił się urazu stopy w starciu z Dayotem Upamecano. Dotrwał na boisku do końca, ale wcześniej przyjął środki przeciwbólowe, a szatnię opuścił z zabandażowaną lewą stopą.

Nie wiem, czy to coś groźnego. Musimy zrobić badania - przekazał 35-latek.

Z kolei w końcówce na boisku w barwach mistrza Niemiec pojawił się reprezentant Maroka Noussair Mazraoui. Był to jego pierwszy występ po mundialu w Katarze, po którym wskutek powikłań po zakażeniu koronawirusem nabawił się zapalenia mięśnia sercowego.

Bayern odniósł trzecie z rzędu zwycięstwo w Bundeslidze, a czwarte łącznie z Champions League, w których to rozgrywkach jest już w ćwierćfinale.

Wykonaliśmy zadanie w tym tygodniu w stu procentach - podkreślił trener Julian Nagelsmann.