Zaczęło się od bezdyskusyjnej przewagi gospodarzy, dla których szybko bramki zdobyli Julian Brandt (7.) oraz z rzutu karnego Emre Can (15.).

Z czasem spotkanie, przedłużone ostatecznie o 12 minut, stało się niespokojne i nerwowe. Nie brakowało kontrowersji, szczególnie gdy sędzia nie uznał bramki gościom oraz w 80. minucie, gdy po analizie VAR zmieniał decyzję... dwukrotnie. Najpierw podyktował rzut karny dla Heidenheim za faul, następnie po podpowiedzi VAR uznał, że faulowany zawodnik był na spalonym, ale później sam obejrzał wszystko na ekranie i ostatecznie powrócił do pierwotnej oceny sytuacji.

Reklama

Wtedy właśnie Tim Kleindienst, król strzelców zaplecza ekstraklasy w poprzednim sezonie, wykorzystał "jedenastkę" i doprowadził do wyrównania. Wcześniej kontaktowego gola dla beniaminka zdobył Eren Dinkci (61.).

W 78. minucie na boisku pojawił się Niclas Fuellkrug. Tym samym król strzelców poprzedniego sezonu Bundesligi zadebiutował w ekipie Borussii Dortmund, do której dołączył w czwartek z Werderu Brema.

Reklama

Heidenheim poprawiło sobie humor po poprzedniej kolejce, w której to właśnie beniaminek prowadził przed własną publicznością z Hoffenheim 2:0, ale w ostatnim kwadransie stracił trzy bramki i przegrał.

BVB ma pięć punktów i jest na szóstej pozycji.

Pięć zespołów ma sześć punktów po pierwszych dwóch kolejkach: Union Berlin, broniący tytułu Bayern Monachium, Bayer Leverkusen, VfL Wolfsburg Jakuba Kamińskiego oraz SC Freiburg. Wszystkie poza prowadzącym przed tą kolejką Unionem swoje mecze rozegrają w sobotę, natomiast berlińczycy w niedzielę podejmą RB Lipsk.

Rywalem Bayernu będzie Borussia Moenchengladbach, z którą Bawarczycy nie wygrali żadnego z ostatnich sześciu meczów (pięciu o stawkę i jednego towarzyskiego). Bayer podejmie beniaminka SV Darmstadt, Wolfsburg zagra na wyjeździe z Hoffenheim, a Freiburg - z VfB Stuttgart, również na boisku rywala.