Już na lotnisku widać wszędzie symbole mundialu. W centralnym punkcie portu lotniczego ulokowano wielką piłkę. Oficjalną można też bez problemu kupić, podobnie jak stroje poszczególnych drużyn, uczestniczących w imprezie - dodał.
Jak podkreślił, że na ulicach Dauhy nie widać jeszcze kibiców.
Zaobserwowałem za to wielu przybywających do Kataru wolontariuszy i członków ekip, odpowiedzialnych za zorganizowanie pobytu piłkarzy na miejscu – zaznaczył.
Zauważył, że już na lotnisku posiadacze mistrzowskich kart kibica (Hayya Card) mogę odebrać gratis karty sim, umożliwiające darmowe korzystanie z internetu.
Jeden z operatorów komórkowych oferuje takie karty na dwa dni, inny - na trzy. To dobre rozwiązanie, bo pozwala korzystać za darmo z nawigacji. Karty są rozdawane w wielu stoiskach na lotnisku – przekazał Szulc.
Karta kibica umożliwia także bezpłatne korzystanie z transportu publicznego.
Na ulicach widać mnóstwo autobusów, więc myślę, że poruszanie się podczas turnieju będzie bezproblemowe – ocenił.
Podkreślił, że choć w piątek wieczorem, kiedy przyleciał do Dauhy temperatura wynosiła 29 stopnie, to w kolejnych dniach było już przyjemniej.
Było około 25 stopni i wiał sympatyczny wiaterek. Jeżeli chodzi o ceny, to nie należą do niskich, podobnie jak w Dubaju, ale jeśli ktoś jest świadomy cen w tej części świata – to je udźwignie – zaznaczył.
Obejrzał już z zewnątrz Stadion 974, na którym zespół trenera Czesława Michniewicza zagra 22 listopada z Meksykiem w swoim pierwszym grupowym meczu turnieju.
Obiekt został zbudowany z 974 kontenerów i zostanie zdemontowany po mistrzostwach. Nazwa nawiązuje też do numeru kierunkowego Kataru - wspomniał.
Jak przyznał, wybierając się na spotkanie z Meksykiem postanowił nocować w Dubaju, a stamtąd polecieć do Dauhy tylko na sam mecz.
W Katarze jest teraz spory problem ze znalezieniem noclegów. Dlatego wygodniej i taniej jest mieszkać w Dubaju i skorzystać z jednego z wielu lotów do Kataru. Liczę na świetną atmosferę na stadionie, ale tego, jak pójdzie naszym piłkarzom – nie wie nikt – zakończył z uśmiechem.
Autor: Piotr Girczys