Pierwszy mecz, w Belgii, wygrali Polacy 3:2. Do finałów awansowała Polska dzięki korzystniejszemu bilansowi małych punktów.
Dla trenera Lozano mecz z Belgią miał być ostatnim występem z reprezentacją Polski, którą prowadzi od 2005 roku, kiedy wygrał konkurs ogłoszony przez Polski Związek Piłki Siatkowej. Jednak wygrana i wywalczenie awansu pozostawia lekko uchyloną furtkę do przedłużenia kontraktu.
Polska - Belgia 2:3 (20:25, 25:22, 23:25, 25:20, 15:17)
Polacy źle zaczęli pierwszego seta i od początku musieli gonić wynik. Przy wyniku 0:4 Raul Lozano nie wytrzymał po raz pierwszy i poprosił o czas. Reprymenda na jakiś czas pomogła, bo Polacy doprowadzili do remisu 8:8, a potem 11:11. Niestety, od tego czasu goście byli coraz bardziej skuteczni. Skończyło się 20:25 dla Belgów.
Niestety, druga partia zaczęła się równie źle. Wszystko przez błędy naszych reprezentantów - Gruszka, Wika i Świderski zamiast w pole, trafili za linię autową. Szybko zrobiło się 6:3 dla Belgii i przez długi czas prowadzili goście. Na szczęście podopieczni Lozano doprowadzili do remisu 17:17. Walka o wygraną w tym secie zaczęła się na nowo. Polacy wywalczyli dwa kolejne punkty, Belgia tylko jeden - mieliśmy 19:18 dla nas. Nareszcie! To była jednak wymiana punkt za punkt. Po chwili na tablicy widniał wynik 19:19. Następny punkt dla Polski. Wygrywamy długą wymianę i mamy 21:19. Skuteczny atak Świderskiego i jest 22:20. 24:21 i mamy pierwszą piłkę setową! Belgowie jeszcze się bronią, ale mamy kolejną szansę. I wykorzystujemy ją - kończy Łukasz Kadziewicz. Uf, mamy remis.
Tym razem to Polacy pierwsi zdobyli punkt. Siatkarze Raula Lozano szybko osiągnęli dwupunktową przewagę, której nie oddali do pierwszej przerwy technicznej. Po niej gra układała nam się coraz lepiej. Niestety, do czasu. Przy stanie 21:17 nasi reprezentanci przestali grać. Efekt? Seta do 23 wygrali Belgowie.
Czwartego seta zaczęliśmy w najgorszy możliwy sposób. Za dyskusje z arbitrem żółta kartkę otrzymał Lukasz Kadziewicz. Nasi rywale dostali więc na dzień dobry punkt za darmo. To, jak i oddany praktycznie bez walki drugi set, sprawiło, że Polacy grali słabo. Na szczęście niewiele lepiej poczynali sobie nasi rywale, którzy na pierwszą przerwę schodzili z minimalnym prowadzeniem. Po niej na parkiecie rządzili już biało-czerwoni, którzy z każdą kolejną wygraną wymianą czuli się coraz pewniej. Ostatecznie tę partię wygraliśmy do 20.
W tie breaku lepsi okazali się Belgowie, choć Polakom nie można odmówić ambicji i walki do końca.