Mecz rozpoczął się od sporego rozczarowania tifosi. Fabian Plak w końcówce pierwszego seta zaaplikował gospodarzom turnieju as serwisowy na 24:20. Ostatni punkt Holendrzy zdobyli po fatalnym kiksie rywali, którzy w ogóle nie zareagowali, gdy piłka przeszła na ich stronę boiska.

Reklama

W drugiej partii role się odwróciły. Podopieczni Ferdinando De Giorgi, niesieni dopingiem publiczności zgromadzonej w Unipol Arenie, od początku pewnie zmierzali do zwycięskiego końca. W pewnym momencie dobrze pracująca włoska maszyna jednak się zacięła. Przeciwnicy zdołali zdobyć cztery punkty z rzędu i doprowadzili do stanu 19:20. Finisz należał ponownie do gospodarzy, którym wydatnie pomogli Holendrzy, posyłając piłkę z serwisu na zakończenie tej części gry w siatkę. Wygrana gospodarzy 25:22 zapowiadała dalsze emocje, choć zawodnicy obu drużyn za dużo popełniali błędów. Tych zdecydowanie mniej było po stronie Włochów.

W trzecim secie przewaga gospodarzy nie podlegała dyskusji (25:13). Niemoc rywali wyraziła się dłuższym pobytem na ławce ich najlepszego zawodnika Nimira Abdel-Aziza.

W tej sytuacji kolejna partia miała być tylko formalnością dla Włochów. Tymczasem zespół "Oranje" postawił twarde warunki. Tablica często pokazywała remis. Holendrzy grali bardzo ofiarnie, ale w końcówce meczu nie sprostali atakom gospodarzy. Ostatni zakończył Gianluca Gallasi.

Na czwartek zaplanowano kolejne dwa ćwierćfinały. Włosi czekają na triumfatora spotkania Francja - Japonia, a Amerykanie o finał zagrają ze zwycięzcą meczu Polska - Iran.