Reprezentacja Polski w Gdańsku nie grała najpiękniejszej, kompletnej siatkówki, jednak była skuteczna i potrafiła wychodzić z trudnych sytuacji.
W finałowym pojedynku biało-czerwonym też zdarzały się błędy, ale dyspozycja Łukasza Kaczmarka w ataku pozwoliła naszym siatkarzom na wygranie pierwszego seta 25:23.
W drugiej partii Polacy osiągnęli kilka punktów przewagi i wydawało się, że spokojnie "dowiozą" seta do końca. Amerykanie jednak nie poddali się w decydującej fazie doprowadzili do remisu i zaczęły się emocje. Więcej zimnej krwi zachowali rywale i to oni wygrali 26:24.
W trzeciej odsłonie biało-czerwoni szybko odskoczyli Amerykanom na kilka punktów i tym razem już nie roztrwonili przewagi. Niesieni dopingiem kibiców dość gładko wygrali 25:18.
Czwarta i zarazem ostatnia partia miała podobny przebieg do poprzedniego seta. Polacy szybko wypracowali kilkupunktową przewagę i kontrolowali przebieg gry. Amerykanie różnymi sposobami próbowali odrobić starty, ale nasi siatkarze im na to nie pozwolili. Wygrali 25:18 i tym samym całe spotkanie 3:1.
Co ciekawe, Polacy i Amerykanie ostatni raz mierzyli się w finale dużej imprezy międzynarodowej w 2012 roku w... Lidze Światowej, rozgrywanej w latach 1990-2017, w miejsce której powstała Liga Narodów. W decydującym o złocie meczu w 2012 roku biało-czerwoni wygrali 3:0.