Przychody telewizji publicznej z transmisji skoków narciarskich na pewno nie byłyby tak duże, gdyby nie igrzyska olimpijskie w Vancouver. Średnio ocenia się, że TVP przez te trzynaście dni transmisji zarobiła na reklamach od 21 do nawet 26 mln zł (według danych cennikowych nieuwzględniających rabatów). Konkurs na dużej skoczni, w którym Małysz sięgnął po swój srebrny medal olimpijski, obejrzało 8,3 mln ludzi, a według nieoficjalnych informacji przedstawiciele telewizji za 30-sekundowe spoty reklamowe kazali sobie płacić nawet 71,3 tys. zł (podobne stawki obowiązywały także przy okazji biegu na dystansie 10 km stylem dowolnym z udziałem Justyny Kowalczyk, w którym Polka zajęła 5. miejsce). Według danych AGB NMR przy średniej oglądalności 3,63 mln widzów przychód z tytułu reklam za sam sezon 2009/2010 wyniósł 13,8 mln zł, podczas gdy za Turniej Czterech Skoczni niewiele ponad 1,2 mln zł. Najwięcej widzów przed ekranami telewizorów skupiły dwa konkursy w Zakopanem, które oglądało odpowiednio 5,08 mln i 4,61 mln osób.
Porównując te dane z wynikami szczególnie z pierwszej połowy dekady XXI wieku, średnio oglądalność każdego z konkursów Pucharu Świata spadła o ponad 2 mln. Najwyższa była w sezonie 2004/2005 na poziomie prawie 6 mln widzów, a więc w okresie, gdy Małysz święcił największe swoje sukcesy. Przychód z reklam przy okazji transmisji w TVP osiągnął wówczas rekordowy wynik 28,1 mln złotych. Jeszcze w latach 2007 - 2008 (mistrzostwa świata w Sapporo) wpływy te wynosiły około 20 mln zł, mimo że średnia oglądalność spadła z ponad 5 mln do 3,5 mln widzów. Na takim poziomie utrzymuje się po dziś dzień.
- Oglądalność skoków narciarskich w TVP jest mocno skorelowana z formą i wynikami sportowymi Adama Małysza. Sądzę, że podobnie było tak i w tym sezonie. Pamiętajmy bowiem, że średnia z całego sezonu nie przedstawia pewnych tendencji. Nie wykluczam, że przed igrzyskami i największymi sukcesami Małysza, ta oglądalność była niższa i plasowała się na poziomie z poprzedniego sezonu (zdaniem AGB wynosiła 3,59 mln oglądających). Ostatnie konkursy na pewno poprawiły statystyki - uważa Dariusz Rocki z TNS OBOP. - Wynik w granicach około 4 mln widzów należy uznać za bardzo dobry. Przecież relacje z piłkarskich mistrzostw świata cieszą się podobną oglądalnością. W zależności od meczu widzów jest od 2 - 6 mln. Małysza na głowę może bije tylko serial ȁE;M jak miłośćȁD; z 8 - 9 mln osób, ale i tak sądzę, że wiele stacji komercyjnych byłoby zadowolonych, mając takiego pewniaka w swojej ramówce - dodaje.
Wśród najliczniejszych fanów dalekich lotów polskiego Orła z Wisły dominują bezrobotni i emeryci ze wsi i małych miasteczek nieprzekraczających 50 tys. mieszkańców. Jak się jednak okazuje, jest to publiczność stała i wierna na poziomie ponad 3 mln widzów na sezon.
- Pamiętajmy jednak, że Małysza w Vancouver oglądało około 9 mln widzów, więcej niż występy Justyny Kowalczyk, która była murowaną faworytką do olimpijskiego złota. A wówczas te dane dotyczące wykształcenia czy pochodzenia wyglądały inaczej - ocenia Tomasz Rachwał z Polish Sport Promotion. - Gdy telewizja publiczna podpisywała z Polskim Związkiem Narciarskim umowę na transmisje, nie patrzono pewnie na grupę targetową. Pamiętajmy, że zadaniem telewizji publicznej jest jej misyjność. Przy dzisiejszych długach na pewno też zależy im na tym, żeby zarabiać, ale nie sądzę, aby musieli walczyć o jakąś konkretną grupę targetową, gdyż ona sama się wytworzyła. A i reklamodawcy, którzy od wielu lat pojawiają się przy okazji konkursów Pucharu Świata, zdążyli wypracować własne techniki komunikacji z docelowymi klientami - dodaje ekspert.
Pytanie, co się stanie, gdy Adama Małysza zabraknie. Polski skoczek w tym sezonie nieraz podkreślał, że na poważnie myśli o zakończeniu kariery, co najpewniej nastąpi po przyszłorocznych mistrzostwach świata w Oslo. Przez ostatnie dziesięć lat nie raz media stawiały na Polaku krzyżyk, przekreślając jego szanse na jakiekolwiek sukcesy w Pucharze Świata. Teraz Małysz wrócił i słupki oglądalności od razu wzrosły.
Czy tak samo będzie w przyszłym sezonie? Na pewno będzie zależało to od formy Małysza, ale i warunków nowej umowy, jaką TVP zawrze z PZN. Na oglądalność będą miały wpływ takie czynniki, choćby jak zmiana godzin transmisji czy kalendarza, nie wiadomo, czy TVP zdecyduje się na pokazywanie wszystkich konkursów i czy będzie transmitowała np. kwalifikacje.
Eksperci nie wykluczają jednak, że w przyszłym sezonie działania marketingowe przesuną się w kierunku narciarstwa klasycznego i Justyny Kowalczyk. Na intensyfikację tych działań na pewno będą miały wpływ ogromne sukcesy biegaczki (zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, medale olimpijskie, w tym złoty) oraz zawody PŚ w ramach Tour de Ski, które będą odbywać się w Jakuszycach.