Podopieczni trenera Stefana Horngachera prowadzili od skoków pierwszej grupy, w której Żyła osiągnął 130,5 m. W drugiej grupie Kubacki doleciał do 129. metra i przewaga nad ekipą Norwegii wynosiła 7,7 pkt. Świetnie wypadł Kot, który osiągnął 130,5 m. Po jego próbie drudzy w klasyfikacji Niemcy tracili do biało-czerwonych 18,2 pkt.

Reklama

Pierwszą serię kończył Stoch. Uzyskał 130,5 m i Polska prowadziła w konkursie z przewagą 17,4 pkt nad Austriakami, których na drugie miejsce wyprowadził Stefan Kraft. Podwójny indywidualny mistrz globu z Lahti wyrównał rekord obiektu - 134 m.

W finale tylko w polskim zespole wszyscy skakali równo, nikt nie zawiódł, mimo coraz trudniejszych warunków atmosferycznych.

W pierwszej serii warunki były stabilne, a ta druga... ? Dziwna była - przyznał po zawodach Żyła, który osiągnął 123 m.

Kubackiego z powodu zbyt silnych podmuchów dwukrotnie ściągano z belki startowej, ale uzyskał 119,5 m, co było drugim rezultatem w grupie. Gdy Kot odnotował 121,5 m i po jego próbie przewaga nad Norwegami wzrosła do 24,9 pkt, praktycznie nic poza upadkiem Stocha w ostatniej kolejce nie mogło odebrać Polakom złota. Ten jednak jak na mistrza igrzysk przystało zachował olimpijski spokój i wynikiem 124,5 m przypieczętował historyczny triumf.

Natomiast w innych zespołach walczących o medale co najmniej jeden z zawodników miał "wpadkę" w finałowej rozgrywce. U Norwegów skok zepsuł Anders Fannemel uzyskując tylko 112,5 m. Później słabo wypadł Niemiec Stephan Leyhe - 103,5. Także nie popisał się Austriak Gregor Schlierenzauer, który skoczył 113,5 m i jego zespół przed ostatnią grupą plasował się na czwartej pozycji.

Jednak w ostatniej grupie Niemiec Andreas Wellinger osiągnął jedynie 119 m, na czym skorzystał Kraft, który skoczył 126 m i zapewnił Austriakom brąz. Srebro dla najlepszych dwa lata temu w szwedzkim Falun Norwegów, którzy w drugiej serii łącznie osiągnęli nawet lepszą o 1,8 pkt notę niż Polacy. Głównie za sprawą fenomenalnej próby Johanna Andre Forfanga, który poszybował na 138. metr i ustanowił rekord obiektu.

Reklama

Na Polaków nie było jednak w sobotę mocnych. 25,7 pkt przewagi świadczy o ich bezapelacyjnym zwycięstwie. Tym sukcesem potwierdzili, że odniesione wcześniej w tym sezonie dwa zwycięstwa, także pierwsze w historii, w zawodach Pucharu Świata nie były dziełem przypadku.

Cieszę się, że cele udało się przekuć w czyny - podkreślił Kot.

To 28. w historii medal biało-czerwonych w mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym, a 10. złoty.

Sukcesu w Lahti pogratulowali skoczkom m.in. prezydent Andrzej Duda i premier Beata Szydło.

"Brawo! Brawo! Brawo! Gratulacje i podziękowania dla naszej wspaniałej Złotej Ekipy Skoczków! Czapki z głów!" - napisał na Twitterze Duda, a szefowa rządu dodała: "Wielkie gratulacje dla Macieja Kota, Dawida Kubackiego, Kamila Stocha i Piotra Żyły. Brawo cała ekipa #złotapolskadrużyna. Dziękujemy!".

Wcześniej w tegorocznej imprezie na podium z biało-czerwonych stanął Żyła, który był trzeci w konkursie indywidualnym na dużej skoczni.