Zespół Canucks ma w dorobku 32 punkty, a ostatnią porażkę poniósł 4 grudnia z Pittsburgh Penguins 1:4. Wciąż zajmują jednak przedostatnie, siódme miejsce w tabeli Pacific Division. Łącznie kanadyjska ekipa wygrała dziewięć z ostatnich 10 spotkań, ale bilans bramek w nich jest niezbyt imponujący 32-18. Ducks są na drugiej pozycji w tej samej dywizji - 41 pkt, "oczko" mniej od Vegas Golden Knights.
Po porażce Canucks z Penguins doszło do zmiany trenera - Bruce Boudreau zastąpił zwolnionego Travisa Greena.
Boudreau jest trzecim szkoleniowcem w historii NHL, który pracę z nowym klubem rozpoczął od bilansu 7-0. Wcześniej tak świetny start mieli Geoff Ward w sezonie 2019-20 z Calgary Flames i Jacques Lemaire w 1993-94 z New Jersey Devils.
Podobnie jak sześć poprzednich wygranych w trwającej serii Canucks, również środowa nie przyszła łatwo. Drużyna Ducks prowadziła od 17. minuty po golu Sama Carricka, a w 42. wyrównał Tanner Pearson. O sukcesie przyjezdnych zadecydowała bramka J.T. Millera w 26. sekundzie dogrywki.
Capitals tuż za plecami Lightning
Również po dogrywce - 3:2 z Seattle Kraken - na wyjeździe zwyciężyli zawodnicy Philadelphia Flyers. W 2.14 min dodatkowego czasu gry sukces zapewnił Rosjanin Iwan Proworow.
W Waszyngtonie miejscowi Capitals po pierwszej tercji prowadzili 3:0 z Nashville Predators, a w kolejnej stracili trzy gole, w dwa w odstępie 35 sekund w 28. minucie.
W ostatniej odsłonie trafienie na 4:3 dla stołecznego zespołu w okresie gry w liczebnym osłabieniu zanotował Rosjanin Jewgienij Kuzniecow (55. minuta), a wynik ustalił Szwed Carl Hagelin, posyłając w 59. minucie krążek do pustej bramki rywali. Wśród graczy Capitals wyróżnił się m.in. John Carlson, który strzelił jedną bramkę, a przy trzech asystował.
Hokeiści z Waszyngtonu zgromadzili 45 punktów, a w całej lidze lepsi są tylko broniący tytułu Tampa Bay Lightning - 46.