Polacy zaczęli mistrzostwa od pokonania Estonii 3:0, a Ukraińcy wygrali z Serbią 7:0. Hokeiści z Ukrainy przez miesiąc przebywali na zgrupowaniu na Węgrzech z uwagi na trwającą w ich kraju wojnę. Zapowiadali, tak jak gospodarze, że chcą powalczyć o awans do wyższej dywizji. I od początku zagrali bardzo agresywnie, szybko, ale bez dobrych okazji strzeleckich.

Reklama

Biało-czerwoni przetrwali to i odpowiedzieli skuteczniej, bo trafieniem Dominika Pasia, który zwieńczył bardzo płynną kontrę wyprowadzoną z własnej połowy. Radość miejscowych nie trwałą długo, bowiem rywale przypuścili szturm grając w podwójnej przewadze i Jewgen Fadiejew z ostrego kąta pokonał Johna Murraya. Jeszcze przed przerwą Oleksander Peresunko trafił w słupek, a biało-czerwonym ponownie prowadzenie dał Paś.

Mecz zgromadził zdecydowanie więcej kibiców niż poprzedni z udziałem Polaków. Na trybunach zasiadło sporo sympatyków ekipy Ukrainy. Po zmianie stron gra stała się rwana, sporo było pozycji spalonych i „uwolnień”, a największy doping zrywał się w momentach, kiedy zespoły musiały się bronić w osłabieniu. Bramkarze stanęli na wysokości zadania i wynik się nie zmienił.

Ukraińska część kibiców podskoczyła z radości, kiedy w 45. minucie Mychajło Simczuk wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem po stracie krążka przez Kamila Górnego na środku lodowiska. Gra nabrała rumieńców, bo obie drużyny, przy wsparciu z trybun, walczyły o zdobycie trzeciego gola. Groźnie było przed bramką Sergija Pisarenko, ale i jego koledzy stworzyli kilka dobrych okazji po przeciwnej stronie lodu. W poprzeczkę trafił Roman Blagyj.

Reklama

Kiedy biało-czerwoni grali w przewadze, pojedynek jeden na jeden z golkiperem gości przegrał Filip Komorski i konieczna była dogrywka. W niej Ukraińcy znów grali w osłabieniu. Przetrwali ataki gospodarzy, w końcówce też nie potrafili wykorzystać liczebnej przewagi i o wygranej zadecydowały rzuty karne, lepiej wykonane przez Polaków.

We wcześniejszym czwartkowym wtorkowym meczu mistrzostw Japonia wygrała z Estonią 7:5 (4:2, 1:3, 2:0).

W kolejnych spotkaniach rywalami Polski będą Serbia i Japonia. Najlepszy zespół awansuje do Dywizji 1A, a ostatni zostanie zdegradowany.

Reklama

Mistrzostwa pierwotnie miały się odbyć w katowickim Spodku, ostatecznie zostały przeniesione z powodów finansowych na mniejsze lodowisko w Tychach.

Polscy hokeiści na poprzednich MŚ Dywizji 1B w estońskim Tallinnie (2019) zaprzepaścili szansę na awans, przegrywając po dogrywce z Rumunią 2:3 i zajęli drugie miejsce.

Polska - Ukraina 3:2 (2:1, 0:0, 0:1, d. 0:0, k. 2:1 )
Bramki: 1:0 Dominik Paś (13), 1:1 Jewgen Fadiejew (16), 2:1 Dominik Paś (18), 2:2 Mychajło Simczuk (45), decydujący rzut karny: Jakub Bukowski
Kary: Polska – 10 minut; Ukraina – 10 minut
Widzów: 1930
Polska: John Murray – Bartosz Ciura, Mateusz Bryk, Patryk Wronka, Dominik Paś, Paweł Zygmunt – Arkadiusz Kostek, Kamil Górny, Kamil Wałęga, Alan Łyszczarczyk, Krystian Dziubiński – Patryk Wajda, Maciej Kruczek, Mateusz Michalski, Bartłomiej Jeziorski, Filip Komorski oraz Oskar Jaśkiewicz, Jakub Bukowski, Filip Starzyński, Mateusz Gościński
Ukraina: Sergij Pisarienko – Igor Mereżko, Wsiewołod Tołstuszko, Oleksander Peresunko, Wadim Mazur, Andrij Michnow – Pyłyp Pangełow – Juldaszew, Densi Matusewicz, Witalij Lialka, Jewgen Fadiejew, Ilia Korenczuk – Iwan Litwinow, Witalij Andriejkiw, Roman Blagij, Dmytro Nimienko, Felix Morozow oraz Artiem Hrebieniuk, Oleksij Worona, Mychajło Czikancew, Mychajło Simczuk, Denis Borodai