Linette ze względu na kontuzję i operację kolana tegoroczne starty rozpoczęła dopiero pod koniec marca. Ma za sobą jak na razie dwa występy w turniejach WTA. Z turnieju w Charleston odpadła w pierwszej rundzie w poniedziałek. Zajmująca 51. miejsce w rankingu WTA zawodniczka brała udział w ubiegłorocznej rywalizacji Polek w ówczesnym Fed Cup.

Reklama

Po sześcioletniej przerwie do tych rozgrywek wraca zaś Urszula Radwańskich. 30-letnia tenisistka, która w ostatnich latach często zmagała się z kłopotami zdrowotnymi, jest obecnie 228. rakietą świata.

Oprócz Linette, Radwańskiej i Kawy (126. WTA) w składzie biało-czerwonych znalazły się też: Magdalena Fręch (159.), Weronika Falkowska (437.) i startująca ostatnio głównie w grze podwójnej Paula Kania-Choduń (128. wśród deblistek). Już wcześniej było wiadomo, że nie zagra najlepsza polska zawodniczka Iga Świątek (16.).

Reklama

Pojedynek z Brazylijkami odbędzie się w dniach 16-17 kwietnia na twardych kortach w bytomskiej Hali na Skarpie.

"Musimy pamiętać, że przyjdzie nam rywalizować w trudnym czasach. Musimy być przygotowani na przeróżne scenariusze +covidowe+. Od niedzieli będziemy w +bańce+, będziemy regularnie testowani. Odpukać, gdyby zdarzyło się jakieś nieszczęście, to jesteśmy przygotowani nie tylko na plan B, ale też C. Dlatego starałem się powołać taką drużynę, która będzie dawać jakość i gwarancję tego, że będziemy w stanie bić się tutaj o zwycięstwo" - powiedział Celt podczas wtorkowej konferencji prasowej.

Jego zdaniem polska drużyna ma duży potencjał i w przeciągu kilku lat może stać się jedną z najlepszych na świecie.

Reklama

"Z Brazylią przyjdzie nam się bić bez naturalnej liderki, czyli Igi Świątek. Jednak zaproponowane połączenie młodości z doświadczeniem powinno stworzyć mieszkankę gwarantująca niedługo sukcesy" - dodał kapitan.

Brazylijki mają się pojawić w Polsce w niedzielę. Ze względu na trwającą pandemię COVID-19 także znajdą się w „bańce” i będą badane pod kątem obecności koronawirusa.

Prezes Polskiego Związku Tenisowego Mirosław Skrzypczyński przypomniał, że kierowana przez niego federacja obchodzi w tym roku jubileusz 100-lecia powstania.

"Cieszymy się, że w tym trudnym czasie możemy zorganizować te zawody na Śląsku, który kocha sport. W Bytomiu, który jest znany z tenisa. Nieprzypadkowo tutaj odbyły się w minionym roku 94. mistrzostwa Polski. Także w tym roku odbędzie się kolejna edycja z rekordową pulą nagród ponad 700 tys. zł. Jak na warunki Polski, to jest coś niesamowitego" - podkreślił.

Prezydent Bytomia Mariusz Wołosz przyznał, że aby zawody na tym poziomie odbyły się w Hali na Skarpie trzeba było m.in. zainstalować tam nowe oświetlenie. Przypomniał, że Polki przegrały mecz w Pucharze Federacji z Brazylijkami w 1989 r.

Rywalizacja w Bytomiu toczyć się będzie bez udziału publiczności. Zwyciężczynie tego meczu uzyskają prawo walki w kwalifikacjach o udział w turnieju finałowym elity.

Biało-czerwone awans do barażu wywalczyły za sprawą udanego występu w lutym 2020 r. w turnieju Grupy I Strefy Euro-afrykańskiej w luksemburskim Esch-sur-Alzette. W decydującym meczu pokonały wówczas Szwedki 2:0.