W czwartek Mirosław Skrzypczyński zrezygnował z funkcji prezesa Polskiego Związku Tenisowego. Działacz zrobił to po serii publikacji portalu Onet, z których wynika m.in., że Skrzypczyński miał stosować przemoc fizyczną i psychiczną wobec członków swojej rodziny oraz zawodniczek, które w przeszłości trenował. Według kolejnych doniesień miał też dopuścić się molestowania seksualnego małoletnich, o czym mówiła Katarzyna Kotula, była zawodniczka klubu Energetyk Gryfino, a obecnie posłanka Lewicy. Powiedziała, że jako 14-latka była co najmniej kilkanaście razy napastowana seksualnie przez Skrzypczyńskiego, który był wówczas jej trenerem. Jej zdaniem ofiar było więcej.

Reklama

Kmieciak: Rezygnacja ze stanowiska nie zamyka sprawy

O tę sprawę i dymisję Skrzypczyńskiego pytany był w TVN24 szef Komisji ds. Pedofilii Błażej Kmieciak. Jego zdaniem rezygnacja ze stanowiska nie zamyka sprawy. My mówimy tu o krzywdzie, konkretnym głosie nie tylko poseł Kotuli, ale też o konkretnych informacjach, które dziennikarze Onetu przedstawili w swoich materiałach i te sprawy muszą być wyjaśnione. Pozytywnym jest, że pan prezes podaje się do dymisji, ale to nie zamyka tematu. Jesteśmy na etapie, w którym otwieramy pewnego rodzaju zagadnienie, które co jest niepojęte, było okryte ciszą - mówił Kmieciak.

Jego zdaniem, w debacie należy postawić pytanie, "czy środowisko sportowe jest środowiskiem, które jest zainteresowane wyjaśnieniem przypadku wykorzystania seksualnego młodych zawodniczek i zawodników". Jak poinformował komisja wysłała do 68 związków sportowych pytania ws. przypadków molestowania dzieci. Na 68 pism odpisały nam 24 organizacje, z czego większość z nich nie dostrzega u siebie problemu. To jest dla mnie niepojęte - zaznaczył Kmieciak.

Reklama

Przyznał, że do stwierdzenia przypadków molestowania seksualnego dzieci przyznała się jedna organizacja sportowa - Polski Związek Piłki Nożnej. PZPN ma bardzo rozbudowane procedury. Szefowie PZPN odpowiedzieli nam, że były dwie sprawy, które skierowano do prokuratury. Pokazano nam, że są konkretne procedury, np. dotyczące fotografowania dzieci podczas treningów. Była tu konkretna solidna praca przeprowadzona przez PZPN - dodał.

Kmieciak przekazał też, że na pismo Komisji odpowiedział Polski Związek Tenisa. Powiadomiono nas o tym, że nie było przypadków stwierdzenia wykorzystywania seksualnego przez osobę zrzeszoną w PZT. Uznano, że gdyby coś takiego było to byłoby to rozpatrywane na podstawie regulaminów wewnętrznych - powiedział.

"Są gesty, pewne zachowania..."

Reklama

Pytany, czy możliwe było, aby członkowie PZT mogli nie wiedzieć, co robi trener Skrzypczyński. Z jednej strony mogła być sytuacja taka, że sprawca przestępstwa na tle seksualnym tak dokładnie zorganizuje sobie przestrzeń, że mało kto o tym wie. Z drugiej strony (...) są pewne gesty i zachowania, które środowisko dostrzega. Trudno powiedzieć, czy wie, że ktoś molestuje seksualnie w kantorku. Ale trudno też uznać, że nikt tego nie dostrzegł - mówił Kmieciak.

Po publikacji artykułów przez Onet, Skrzypczyński zaprzeczył doniesieniom i zapowiedział podjęcie kroków prawnych wobec autorów artykułów. W czwartek posłanka Kotula zapowiedziała, że zwróci się z wnioskiem do ministra sportu o zawieszenie Skrzypczyńskiego w zarządu. Odniosła się w ten sposób do informacji, że Skrzypczyński po dymisji pozostaje członkiem zarządu związku.

autor: Mateusz Mikowski