Świątek była zdecydowaną faworytką

Świątek z Lys grały na największym korcie tenisowego kompleksu w Melbourne. Wiceliderka rankingu WTA już dwa razy miała okazję w tym roku wystąpić na Rod Laver Arena, ale mecze ze Słowaczką Rebeccą Sramkovą (6:0, 6:2) w drugiej rundzie oraz Brytyjką Emmą Raducanu (6:1, 6:0) w trzeciej otwierały dzień na głównym korcie i rozpoczynały się jeszcze przed południem czasu lokalnego.

Reklama

Teraz okoliczności były zupełnie inne, ale nie zmieniało to faktu, że to podopieczna trenera Wima Fissette'a była zdecydowaną faworytką. Porażka wiceliderki rankingu WTA w pojedynku z 128. tenisistką na świecie i kompletną debiutantką na tym poziomie byłaby wielką sensacją.

Lys "szczęśliwą przegraną"

Reklama

Lys jednak już przed meczem ze Świątek zapisała się w historii Australian Open, gdyż jest pierwszą "szczęśliwą przegraną", która dotarła w Melbourne do 1/8 finału, od kiedy wprowadzono drabinkę złożoną ze 128 zawodniczek. Urodzona w Kijowie reprezentantka Niemiec odpadła w trzeciej, ostatniej rundzie kwalifikacji, a jako tzw. lucky loser dostała się do zasadniczej części turnieju wskutek wycofania się Rosjanki Anny Kalinskiej, o czym dowiedziała się niespełna kwadrans przed pierwszym meczem z Kimberly Birrell.

Leżałam na stole fizjoterapeutycznym, kiedy przybiegł ktoś z obsługi i powiedział, że gram następny mecz na Kia Arena. Włoch Matteo Berrettini prowadził wtedy 5:3 w czwartym secie i potrzebował tylko jednego gema, aby rozstrzygnąć pojedynek, co oczywiście się stało. Miałam co prawda strój, ale nie miałam przygotowanych napojów. Przebrałam się i od razu wywołali mnie na kort. Żadnej rozgrzewki, zero przygotowania. Nic. Nawet nie miałam czasu się zestresować. Może to jest klucz... - przyznała po pokonaniu Australijki.

Lys dwa razy zmieniała rezerwację

Jak dodała, była jednak dość zmęczona, bo na spełnienie się scenariusza, w którym któraś tenisistka zwolni miejsce, przez pierwsze dni turnieju czekała w kompleksie Melbourne Park od 9 do 23, bo "przecież nigdy nie wiadomo, kiedy ktoś się wycofa".

Lys miała więc za sobą już sześć spotkań w Melbourne i... dwie zmiany rezerwacji biletów powrotnych. Raz musiała je przebukować tuż przed początkiem fazy głównej, gdy niespodziewanie okazało się, że w niej zagra, a drugi raz po przejściu 3. rundy, gdyż - jak tłumaczyła - w pośpiechu pierwotną rezerwację przesunęła tylko o tydzień.

Świątek "rozjechała" Lys

Lys kolejny raz przebukować biletu powrotnego do Niemiec nie musi. Świątek zaledwie po 59. minutach gry odprawiła ją do domu.

Polka bezwzględnie dominowała na korcie. Rywalka nie miała nic do powiedzenia, ale jeśli średnia prędkość serwisu wynosi mniej niż 150 km/h, to na tym poziomie nie ma czego szukać.

Świątek z zimną krwią wykorzystała słabości swojej przeciwniczki. Lys pierwszego seta oddała po 24. minutach, a drugiego po 35. Niemka dostała bardzo bolesną lekcję tenisa.

Świątek drugi raz zmierzy się z Navarro

To był drugi pojedynek obu tenisistek i drugie zwycięstwo Świątek. 23-letnia zawodniczka z Raszyna z Lys miała okazję zmierzyć się - w 2022 roku na "mączce" w halowym turnieju w Stuttgarcie. Wtedy wygrała 6:1, 6:1.

Kolejną rywalką Świątek w Melbourne będzie rozstawiona z numerem ósmym Emma Navarro, która wygrała z Rosjanką Darią Kasatkiną (nr 9.) 6:4, 5:7, 7:5. Polka z Amerykanką zmierzy się w środę.

To będzie drugi pojedynek Świątek ze starszą o zaledwie 13 dni Navarro. Polka była górą w 2018 roku w Charleston.

Świątek nie zmęczyła się w drodze do ćwierćfinału

W pierwszej rundzie Świątek pokonała Czeszkę Katerinę Siniakovą 6:3, 6:4, a następnie Słowaczkę Rebeccę Sramkovą 6:0, 6:2 i Brytyjkę Emmę Raducanu 6:1, 6:0. Łącznie w czterech meczach Polka spędziła na korcie cztery godziny i 30 minut.

Najlepszy wynik w Melbourne Świątek osiągnęła w 2022 roku, kiedy dotarła do półfinału. Poprzednią edycję zakończyła już na trzeciej rundzie.

Trwa ładowanie wpisu