MARTA PYTKOWSKA: Pan się leczy, a następcy nie tracą czasu. W reprezentacji do głosu dochodzą zawodnicy młodszego pokolenia. W meczu z Niemcami błysnął Tomasz Rosiński, wcześniej głównie zmiennik.
DAMIAN WLEKLAK*: Tomek to niezwykle utalentowany piłkarz. Zaimponował mi. Mimo niewielkiego doświadczenia, bo jest to tak naprawdę pierwsza tak poważna impreza, w której bierze udział (Rosiński otrzymał powołanie na mistrzostwa świata w Chorwacji, ale jako rezerwowy - red.), wziął na siebie ciężar rozgrywania piłek w najtrudniejszych momentach, gdy innym nie wychodziło. To jest nie lada umiejętność.

Reklama

Czy to nasz nowy Marcin Lijewski albo Karol Bielecki?
Tomek na razie powinien skupić się na rozwoju kariery i zdobywaniu doświadczenia. A spekulacje na temat tego, czy będzie gwiazdą, czy nie, pozostawiam mediom i dziennikarzom. Dla Tomka jest obecnie najważniejsza gra w reprezentacji i wywalczenie sobie miejsca w wyjściowej siódemce.

Czy to jest zmiana pokoleniowa, o której mówiliście?
Nie. Takie osoby, jak Tomek Rosiński, Patryk Kuchczyński, czy Michał Jurecki, w kadrze albo w jej zapleczu są od jakiegoś czasu. A nam chodzi o to, by naszą dyscyplinę wypromować bardziej wśród młodzieży szkolnej. Naturalnie, to dobrze dla zespołu, że pojawiają się nowe osoby. I oby było ich coraz więcej i więcej. Ale dla nas najważniejsze jest, by zainteresować piłką ręczną całą Polskę.

Bogdan Wenta do Vive Kielce ściąga wielu młodych zawodników. Czy ten klub mógłby się stać takim naturalnym zapleczem dla kadry?
To nie jest takie proste. Bogdan nie może bowiem oprzeć się wyłącznie na młodych i perspektywicznych zawodnikach. On potrzebuje przecież mocnego zespołu, by grać w Lidze Mistrzów, a tam nie zawsze jest miejsce na eksperymenty. Moim zdaniem nie jest dobrze, gdy obowiązkiem szkolenia młodzieży i wyszukiwania talentów obarcza się wyłącznie jeden zespół w ekstraklasie. Nie można bowiem dopuścić, by w polskiej lidze powtórzył się scenariusz z rozgrywek rosyjskich, gdzie dominuje jeden klub, a reszta stanowi tylko tło. Jeśli chcemy, by w Polsce pojawiało się wielu nowych zawodników, choćby tak jak to jest w siatkówce, to w ekstraklasie musi być cztery, a może i pięć równorzędnych zespołów. Ostatnie kontrakty, m.in. z PGNiG, czy sukcesy Vive w Lidze Mistrzów pokazują, że właśnie teraz jest najlepszy czas dla polskiego szczypiorniaka. Jest zainteresowanie sponsorów, telewizji i kibiców. To jest ogromna szansa dla tej dyscypliny, której nie wolno nam zaprzepaścić. W przeciwnym razie za kilka lat mogą wszyscy w Polsce o naszej dyscyplinie zapomnieć.

Reklama

czytaj dalej



Wielu ekspertów jeszcze przed mistrzostwami złoty medal przyznało Francji. Czy nie za wcześnie? W pierwszym meczu trójkolorowi tylko zremisowali z Węgrami.
To były pierwsze spotkania i nie przywiązywałbym do tych wyników zbytniej uwagi. Tak naprawdę na takiej imprezie szczyt formy osiąga się po kilku spotkaniach.

Reklama

A Polacy? Czy przyszedł czas na upragniony medal?
Są bardzo zmotywowani i widać, że gra przynosi im mnóstwo radości. Trener Wenta przygotował chłopaków bardzo dobrze taktycznie. Jeśli ich dyspozycja będzie rosła z meczu na mecz, będzie dużo radości.

W listopadzie odniósł pan bardzo poważną kontuzję ręki, która wyeliminowała pana z gry na mistrzostwach. Kiedy wróci pan do zespołu?
Rehabilitacja odbywa się zgodnie z planem. Najgorsze były te dni zaraz po zabiegu, gdy ból był tak wielki, że nie pomagało nawet wzięcie kilku tabletek przeciwbólowych. Według wstępnych opinii lekarzy do gry wrócę dopiero za jakieś cztery, a może pięć miesięcy. Ale jeśli się da, to chciałbym wrócić znacznie wcześniej.

A do kadry?
Na pewno jak najszybciej, jeśli tylko będę jeszcze potrzebny.

*Damian Wleklak, środkowy reprezentacji Polski, medalista mistrzostw świata 2007 i 2009. Z mistrzostw Europy wykluczyła go kontuzja ręki. Gra w Bundeslidze w zespole Minden