Pierwsze dni lutego będą kluczowe. Zespoły albo będą się cieszyć z udanych konstrukcji, które można już tylko udoskonalać, albo wykryją błędy, które opóźnią i utrudnią dalszą pracę. To najważniejsze dni testowe ostatnich lat.

Mają tylko 15 dni

Reklama

Na luty zaplanowano 15 prób, wszystkie w Hiszpanii. Przygotowania rozpoczną się już 1 lutego w Walencji, potem przeniosą się na południe do Jerez, a dobiegną końca 28 lutego na torze Catalunya pod Barceloną. Rozkład zajęć każdej z ekip utrzymywany jest w tajemnicy, dlatego nie wiadomo, w których dokładnie dniach pojedzie Kubica. Łatwo jednak zgadnąć, że przy braku drugiego zawodnika i testera Robert Kubica spędzi za kierownicą większość czasu, a znając krakowianina możemy się domyślać, że będzie z tego zadowolony. - Nie mogę się już doczekać testów w Walencji - zapewnia Polak.

Luty będzie kluczowym miesiącem dla każdej z ekip. W ostatnich latach zmodyfikowano rozkład prywatnych treningów, aby zmniejszyć wydatki w F1. Wcześniej obowiązywał zazwyczaj tylko miesiąc przerwy po sezonie, a potem teamy mogły jeździć do woli. Wówczas gorączka testowa ruszała z początkiem stycznia.

Tym razem zakaz (z wyjątkiem kilku treningów dla młodych kierowców) trwał aż trzy miesiące, co oznacza, że na dopracowanie najnowszych bolidów zespołom zostanie tylko luty. To zasadniczo zmienia sposób przygotowań. Podczas gdy wcześniej budowano auta przejściowe (nowe podzespoły montowano do starego nadwozia), teraz każdy będzie rozpoczynał jazdy z zupełnie nowym bolidem. Wcześniejszy system dawał inżynierom więcej czasu na reakcję. Jeśli pierwsze próby wykazywały, że w konstrukcji jest poważniejszy błąd, zazwyczaj wciąż była szansa na poprawienie go w biurach projektowych i wprowadzenie, a potem sprawdzenie zmian przed pierwszym wyścigiem.



Teraz bardzo ważne będzie, aby konstrukcja samochodu była zbliżona do ideału już w pierwszej wersji. Dlatego w następnym tygodniu większość czołowych ekip przekona się, czy może realizować dawno już zaplanowany program przygotowań (poznawanie bolidu i opon, poszukiwanie optymalnych ustawień, wprowadzanie drobnych korekt itp.), czy też konstruktorzy muszą rozwiązać poważny mankament, co oczywiście bardzo utrudni przygotowania do sezonu. Nic dziwnego, że na najbliższe testy w Walencji teamy czekają z wielkim niepokojem. Każdy dyrektor techniczny modli się o to, aby od pierwszych kilometrów jego auto było niezawodne i szybkie.

Reklama

Nowi nie zdążą

Nie wszystkie zespoły będą gotowe do zajęć, a największe problemy będą miały nowe ekipy. Campos już teraz zapowiedział, że nie zdąży na żaden z prywatnych testów i próby swojego bolidu przeprowadzi podczas pierwszego oficjalnego weekendu GP w Bahrajnie (o ile uda im się w ogóle wystartować). Gotowe będzie za to Renault i już 1 lutego, dzień po prezentacji Kubica wyjedzie na tor najnowszym modelem R30. Tego samego dnia najnowszego Mercedesa sprawdzą Nico Rosberg i Michael Schumacher. Od pierwszego dnia jeździć będą także McLaren i Ferrari (już w ten poniedziałek na torze Walencja pojawiły się pierwsze ciężarówki, a personel rozkładał wielki czerwony namiot). Co ciekawe na testy w Walencji nie zdąży Red Bull, który swój najnowszy bolid przedstawi dopiero 10 lutego w Jerez.

>>> Czytaj też: Wenta: Nasz cel to złoto

p