Kaprys pasjonata czy genialna inwestycja wizjonera?

"Prezes Solorz kocha sport, a zwłaszcza tenis, ale nie jest filantropem. Dobroczynna Fundacja Polsat to jedyna część grupy, która z założenia ma generować straty. Reszta ma przynosić zysk" - mówi Marian Kmita, dyrektor sportu w Polsacie.

W jaki sposób zarobić na turnieju tenisowym, nawet rangi światowej, który w zeszłym roku miał wielkie problemy z dopięciem budżetu, a trybuny na kortach Legii nawet w połowie nie były wypełnione? Po co przez tydzień oddawać mu dobry czas antenowy?

"Ktoś jest odpowiednio przenikliwy może zobaczyć na horyzoncie korzyści, których przeciętny zjadacz chleba nie dostrzega. Polska się zmienia i sport, który dziś wypełnia niszę, jutro może wejść do main streamu" - mówi Kmita.

Warszawski turniej WTA jest ostatnim przyczółkiem zawodowego tenisa w Polsce, po tym jak upadł turniej męski stworzony przez Ryszarda Krauzego. Powiedzieć, że miał ostatnio kłopoty, to mało. Wycofanie się w 2007 r. sponsora z branży energetycznej zbiegło się z rewolucją w kalendarzu WTA. Turniejowi pod wodzą Stefana Makarczyka jakoś udało się to przetrwać. Przed rokiem w imprezę uderzył skandal - konflikt z naszą jedyną gwiazdą Agnieszką Radwańską. Poszło o tzw. startowe, które zawodniczka z nazwiskiem dostaje nielegalnie za samo wyjście na kort. Zamiast Polce miało przypaść Marii Szarapowej. Potem były ujawniony przez Makarczyka list, wzajemne oskarżenia i obietnica, że Radwańska więcej w Warszawie nie zagra. "Powodzenia w negocjacjach z przyszłymi inwestorami" - mówił Robert Radwański, ojciec i trener tenisistki.

czytaj dalej >>>



Reklama

Ale negocjacje już były w toku. Krążyła plotka, że właśnie Solorz w ostatniej chwili uratował turniej przez katastrofą finansową - oficjalnie Polsat był sponsorem. Już jesienią we wstępnym kalendarzu WTA 2010 turniej pojawił się jako Polsat Warsaw Open. Stacja nie tylko wyłożyła pieniądze, ale została też organizatorem imprezy. Teraz to ona, a nie Makarczyk wykupuje licencję bezpośrednio od WTA (wcześniej pośrednikiem była jeszcze agencja menedżerska Octagon). Ma prawa na dwa lata i opcję przedłużenia na rok 2012.

"To zupełnie inne przedsięwzięcie niż produkcje Polsatu w boksie czy w siatkówce, inna publiczność, opłacalność. Ale decyzja szefa była, żeby zaangażować się mocniej w tenis. Parametry telewizyjne nas nie rujnują i w przyszłość patrzymy optymistycznie" - mówi Kmita.

Pula nagród Polsat Warsaw Open to 600 tys. dol. W zeszłym roku szacunkowy budżet imprezy wynosił 2 mln dol. Jak na inwestycje Polsatu to mikroskala. Tegoroczny jest tajemnicą, ale...

"Podchodzimy do niego bardzo racjonalnie. Zaoszczędziliśmy trochę pieniędzy, które w poprzednich latach były wydawane lekką ręką" - mówi Kmita, który swój optymizm opiera się na - jak to nazywa - polonijnym zaciągu w kobiecym tenisie.

"To już nie tylko Agnieszka Radwańska z siostrą, ale tenisistki o polskich korzeniach. Caroline Wozniacki, która w tym roku będzie największą gwiazdą w Warszawie, Sabine Lisicki, Aleksandra Wozniak. Poza tym turniej da się dobrze sprzedać w innych krajach. Nie mówię o Niemczech czy USA, ale choćby o Czechach, gdzie rozwój tej dyscypliny jest na nieco wyższym poziomie niż w Polsce" - analizuje Kmita

Makarczyk - teraz już tylko dyrektor - jest właśnie na turnieju w hiszpańskiej Marbelli. Być może stara się złowić dodatkową gwiazdę, choćby Kim Clijsters, która nie raz w Warszawie grała (lista zgłoszeń jest zamknięta, ale dwie dzikie karty przeznaczono dla tenisistek z czołowej 20).

Kto wie, może jednak zobaczymy na kortach Legii Agnieszkę Radwańską, przecież to już zupełnie inny turniej. Starania trwają i zważywszy na delikatną naturę sprawy, wymagają wielkiej ostrożności. "Jesteśmy zainteresowani jej startem i zrobimy wszystko, żeby u nas grała" - mówi Kmita. Turniej rusza 22 maja.