Po raz ostatni odbyły się w roku 385 n.e. Ich kres nastał osiem lat później, gdy rzymski cesarz Teodozjusz za jedyną obowiązującą religię ogłosił chrześcijaństwo, a imprezę ku czci Zeusa uznał za przejaw pogaństwa i zakazał jej organizowania.

Zasady wyznaczyli starożytni Grecy

Reklama

Przez piętnaście stuleci niemal całkowicie zapomniano o olimpijskiej idei. Mimo istnienia różnych przekazów historycznych odnotowujących tę tradycję, sytuacja nie uległa by zmianie, gdyby nie badania niemieckiego archeologa Ernsta Curtisa. W latach 1875 - 1881 w wykopaliskach koło Olimpii dokonał on odkryć, które wyznaczyły drogowskaz dla igrzysk ery nowożytnej. Świat dowiedział się, że dawno temu co cztery lata odbywały się zawody, które wśród Greków miały szczególne znaczenie - o wiele większe niż jakiekolwiek igrzyska o zasięgu lokalnym. Ich uczestnicy i sędziowie przysięgą zobowiązywali się do uczciwości. Zawody miały jednoczyć Hellenów, dlatego bezpośrednio przed igrzyskami i w trakcie ich trwania obowiązywało powszechne zawieszenie broni, którego naruszenie groziło surowymi karami. Zwycięzcy byli nagradzani jedynie wieńcem oliwnym oraz prawem do ustawienia swojego posągu w Olimpii. Splendor jaki zyskiwali dla siebie i swoich miast skutkował często hojnymi nagrodami, ale z nimi organizatorzy nie mieli już nic wspólnego.

Te wszystkie zasady poruszyły wyobraźnię francuskiego pedagoga badającego wpływ ćwiczeń sportowych na wychowanie młodzieży, barona Pierre de Coubertina, który stał się inicjatorem powstania współczesnego ruchu olimpijskiego. To głównie za jego sprawą po starożytnych Grekach odziedziczyliśmy czteroletni cykl rozgrywania igrzysk, ich dominującą rangę wśród imprez sportowych oraz wszystkie zasady natury etycznej i humanistycznej.

Wkrótce jednak okazało się, że piękne idee to jedno, a rzeczywistość zaś to zupełnie co innego. Już podczas IV igrzysk, które odbyły się w 1908 roku w Londynie, zakwestionowano obiektywizm sędziów. W większości konkurencji arbitrami byli Brytyjczycy, którzy wyraźnie faworyzowali swoich rodaków.

Cztery lata później w Sztokholmie amerykański lekkoatleta Jim Thorpe zwyciężył w pięcioboju i dziesięcioboju, ale rok po igrzyskach został oskarżony przez MKOl o złamanie przepisów o amatorstwie i stracił medale. Powodem takiej decyzji było przyjęcie przez Thorpe'a niewielkiego wynagrodzenia (60 dolarów!) za grę w półzawodowej drużynie bejsbolowej, co miało miejsce na kilka lat przed igrzyskami. W wyroku MKOl nie było by nic osobliwego, gdyby nie to, że komitet złamał własny regulamin, według którego wszelkie protesty powinny być rozpatrzone w ciągu 30 dni od zakończenia igrzysk. Władze ruchu olimpijskiego przyznały się do błędu dopiero w 1982 roku. Kopie medali olimpijskich zostały przekazane dzieciom zrehabilitowanego sportowca, bo on sam zmarł 29 lat wcześniej.

Igrzyska w cieniu wojny

Reklama

Pierwszym naprawdę poważnym zakrętem olimpizmu była jednak I wojna światowa. W 1916 roku w Berlinie miały się odbyć VI igrzyska, ale dwa lata wcześniej zamiast zapaśników za bary wzięły się najpotężniejsze państwa świata i trwały w morderczym uścisku przez kilka następnych lat. MKOl zmuszony był odwołać imprezę. Rywalizacja sportowców w czasie, gdy wokół umierały miliony ludzi nie miała sensu, nikt zresztą o tym wówczas nie myślał. Ironią losu jest to, że ledwie cztery lata przed planowanymi igrzyskami w Berlinie ruch olimpijski zyskał swój najbardziej rozpoznawalny symbol - zaprojektowaną przez de Coubertina flagę olimpijską przedstawiającą pięć zespolonych ze sobą kół symbolizujących przyjaźń mieszkańców pięciu kontynentów...

Berlin doczekał się swoich igrzysk 20 lat po krachu igrzysk VI olimpiady, ale to nad tym miejscem najwyraźniej wisiała jakaś klątwa. W 1936 roku Niemcy szykowały się do kolejnej wojny, a w kraju rozpoczęły zakrojone na szeroką skalę prześladowania Żydów i przeciwników politycznych. Kandydatura Berlina wzbudzała kontrowersje odkąd tylko do władzy w Niemczech doszli faszyści. Wielu działaczy pokojowych nawoływało do przeniesienia igrzysk do innego miasta, a nawet do bojkotu imprezy. Ostatecznie MKOl utrzymał w mocy swoją wcześniejszą decyzję, uzyskawszy zapewnienia o przestrzeganiu przez organizatorów Karty Olimpijskiej m.in. gwarantującej zasadę równości startu („W zasadzie Żydzi niemieccy nie zostaną wykluczeni z Igrzysk XI Olimpiady” - uspokajali hitlerowcy w oficjalnej korespondencji z komitetem).

I tak imprezę będącą symbolem pokoju i przyjaźni otworzył Adolf Hitler, który miał się stać jednym z największych zbrodniarzy w historii ludzkości, a igrzyska zostały wykorzystane jako wielka propaganda nazizmu. W mieście wszechobecne były flagi ze swastykami i wielkie portrety fuehrera. Na trybunach w kierunku „wodza” wyciągało się 120 tysięcy ramion prezentujących gest, który przez lata budził przestrach i odrazę. Rywalizacji towarzyszył nieznany wcześniej szowinizm, wiele do życzenia pozostawiała także postawa sędziów.

Przekonali się o tym m.in. polscy jeźdźcy rywalizujący w drużynowych zawodach WKKW. Z uwagi na to, że w jeździectwie współzawodniczyli oficerowie poszczególnych armii, hitlerowcom wyjątkowo zależało na zwycięstwie w tej konkurencji. Dopięli swego przy pomocy sędziów. Podczas przejazdu rtm. Roycewicza jeden z arbitrów zatrzymał polskiego jeźdźca przy 20. przeszkodzie i nakazał powrót do 10., na której rzekomo popełnił błąd. Gdy Polak zawrócił, okazało się, że przeszkoda została pokonana prawidłowo, ale mimo to sędziowie nie odliczyli mu straconego czasu.

Jednak mimo wszystko w 1936 roku sport jeszcze się obronił. Bohaterem igrzysk został czarnoskóry Amerykanin Jasse Owens, który zdobył cztery złote medale, m.in. pokonując w skoku w dal wielkiego faworyta gospodarzy Luza Longa. Dla fuehrera był to cios, zaprzeczał bowiem lansowanej przez nazistów rasistowskiej tezie o niższości Murzynów. Ta była zresztą poddana weryfikacji już pierwszego dnia finałów lekkoatletycznych, podobnie jak pojmowanie zasad olimpizmu przez „wodza”. Wbrew protokołowi Hitler zażyczył sobie, by przed jego oblicze przyprowadzani byli zwycięzcy w celu odebrania jego osobistych gratulacji. Gdy jednak przyszła pora na dekorację skoczków wzwyż, wśród których najlepszy okazał się czarnoskóry Amerykanin Cornelius Johnson, fuehrer opuścił swoją lożę aby uniknąć uściśnięcia ręki przedstawicielowi „niższej rasy”. Zarówno cały ceremoniał, jak i jego wybiórcze stosowanie, sprzeczne z zasadami olimpizmu, spotkały się z ostrym protestem ówczesnego przewodniczącego MKOl, belgijskiego hrabiego Henri de Baillet-Latoura. Z tego powodu później Hitler składał gratulacje - oczywiście tylko sportowcom „aryjskim” - w swoim saloniku przyległym do loży honorowej, z dala od publiczności.

Na oddzielną wzmiankę zasługuje także pokonany przez Owensa Niemiec Long. Choć na podium unosił rękę w faszystowskim pozdrowieniu, to wcześniej popisał się gestem, za który pośmiertnie został uhonorowany przez MKOl medalem de Coubertina. W eliminacjach, po tym jak Owens spalił dwie pierwsze próby, Niemiec poradził mu, aby w ostatnim skoku odbił się sprzed belki. Amerykanin posłuchał rady, awansował do finału, w którym okazał się najlepszy. Long był pierwszym, który pogratulował mu zwycięstwa, a później razem z nim pozował do fotografii. W przeciwieństwie do „wodza” nie uważał się wcale za przedstawiciela „lepszej” rasy.

Long wtedy jeszcze nie wiedział, że kolejna szansa olimpijska nie będzie mu już dana. Trzy lata później Hitler napadł na Polskę, rozpoczynając II wojnę światową. W 1940 roku, kiedy w Helsinkach miały się odbyć igrzyska XII olimpiady, u stóp faszystów leżały Polska i Francja, a Wielka Brytania przygotowywała się do rozpaczliwej obrony przed inwazją. Igrzyska zostały odwołane, podobnie zresztą jak następne, które miały się odbyć w 1944 roku w Londynie.

Long tego roku już nie dożył. Walczył za swojego fuehrera. W 1943 został ciężko ranny po lądowaniu aliantów na Sycylii i zmarł w brytyjskim szpitalu wojskowym - jako jedna z 62 milionów ofiar II wojny światowej. Do dziś jest za to jednym z zaledwie dziesięciu sportowców wyróżnionych przez MKOl medalem de Coubertina - przyznawanym za szczególne zasługi na olimpizmu.

Kolejne igrzyska udało się przeprowadzić - po 12 latach przerwy - dopiero w 1948 roku. Do uczestnictwa nie zostały zaproszone Niemcy i Japonia, które przez pierwsze powojenne lata znajdowały się pod okupacją wojsk zwycięskiej koalicji. Z II wojną światową świat sportu ostatecznie rozliczył się jednak dopiero w 1964 roku. Podczas otwarcia igrzysk w Tokio znicz olimpijski zapalił Yoshinori Sakai - członek studenckiego klubu lekkoatletycznego, który w przeciwieństwie do swoich poprzedników nie był uczestnikiem rywalizacji i nie zasłużył na ten zaszczyt wybitnymi osiągnięciami w sporcie. Zaważyła data i miejsce urodzenia. Sakai przyszedł na świat w pobliżu Hiroszimy w dniu, w którym Amerykanie zrzucili na miasto bombę atomową.

Sportowcy zakładnikami polityków

Pokojowe manifestacje nie były w stanie zmienić politycznych realiów. Nad ideą de Coubertina wkrótce pojawił się nowy cień. Był widoczny już w 1952 roku w Helsinkach. Wolny świat nikomu nie bronił już startu w igrzyskach, wśród ich uczestników po raz pierwszy w historii znalazły się również ekipy Związku Radzieckiego i Izraela, jednak duch jedności był tylko pozorny. Do poważnego zgrzytu doszło jeszcze przed rozpoczęciem rywalizacji. Od kilku lat trwała już zimna wojna, spowodowana m.in. bratobójczym konfliktem w Grecji i utworzeniem NATO. Stosunki między państwami socjalistycznymi a krajami zachodnimi były napięte do tego stopnia, że sportowcy bloku wschodniego zamieszkali z dala od innych uczestników igrzysk, poza główną wioską olimpijską. Od tej pory igrzyska przestały mieć wyłącznie wymiar sportowy.

W Melbourne (1956 r.) nie skończyło się już na manifestacjach związanych z zakwaterowaniem. Z powodu kryzysu sueskiego i konfliktu egipsko-izraelskiego o Synaj imprezę zbojkotowały kraje arabskie - Egipt, Irak i Liban. W proteście przeciwko krwawemu stłumieniu antykomunistycznego powstania w Budapeszcie przez wojska sowieckie swoich sportowców nie wysłały do Australii Hiszpania, Holandia i Szwajcaria. Sportowcy po raz pierwszy (i nie ostatni) stali się zakładnikami polityków.

Wszystkie napięcia nie pozostały bez wpływu na przebieg rywalizacji. Ich kulminacja miała miejsce w meczu piłki wodnej Węgry - ZSRR, który po latach stał się inspiracją do stworzenia trzech filmów (jeden z nich zrealizował słynny Quentin Tarantino). Dla Węgrów ten mecz miał wyjątkowe znaczenie. Gra od początku miała bardzo brutalny przebieg. Gdy na minutę przed końcem przy stanie 4:0 dla Węgier jeden z Rosjan uderzył rywala a w basenie pojawiła się krew, sytuacja wymknęła się spod kontroli. Pomiędzy zawodnikami obydwu drużyn doszło do bijatyki, do której chcieli włączyć się również kibice, w zdecydowanej większości sprzyjający Madziarom. Sędziowie zmuszeni byli przerwać mecz, a Rosjan przed atakiem tłumu uratowała interwencja policji. Meczu już nie dokończono, a za zwycięzców uznano Węgrów, którzy później zostali mistrzami olimpijskimi. Wielu z nich po igrzyskach nie zdecydowało się jednak wracać do kraju. Aż 45 członków ekipy olimpijskiej uciekło na Zachód.

Oddzielna sprawa to kwestia Niemiec i Chin, i polityka jaką zastosowały wobec nich władze ruchu olimpijskiego. Przed igrzyskami w Helsinkach MKOl zaproponował, aby obydwa utworzone trzy lata wcześniej państwa niemieckie wystawiły wspólną reprezentację. Ta propozycja nie znalazła uznania w NRD, wobec czego w Finlandii Niemcy reprezentowali wyłącznie sportowcy z RFN. MKOl nie dał jednak za wygraną i przed igrzyskami w Melbourne zagroził, że nie uzna niemieckiego komitetu olimpijskiego jeśli w Australii nie wystąpi wspólna reprezentacja Niemiec Wschodnich i Zachodnich. Nie mając innego wyjścia, władze w Berlinie i Bonn doszły do porozumienia. Na trzech kolejnych igrzyskach sportowcy niemieccy walczyli o olimpijskie laury pod wspólną flagą. NRD dopiero w 1968 roku zyskało samodzielność, która trwała 20 lat - aż do zburzenia muru berlińskiego.

Zupełnie inną politykę MKOl przyjął w stosunku do dwóch państw chińskich. Ten konflikt rozpoczął się w 1949 roku, po tym, jak wyparte przez komunistów władze Chang Kaj-szeka uciekły na Tajwan, a wraz z nimi chiński komitet olimpijski. Władze Republiki Chińskiej upierały się, że wciąż reprezentują całe Chiny, co oczywiście nie odpowiadało stanowi faktycznemu i budziło sprzeciw i Chińskiej Republiki Ludowej. MKOl chcąc załagodzić konflikt zgodził się, żeby w igrzyskach występowały dwie chińskie drużyny, ale to nie zadowoliło Mao Tse-tunga. W efekcie ChRL nie uczestniczyła w letnich igrzyskach olimpijskich aż do 1984 roku.

Bunt czarnej Afryki

Zapoczątkowana w Australii polityka bojkotu igrzysk stała się narzędziem polityków różnych krajów. Zanim jednak kompletnie sparaliżowało to ruch olimpijski, począwszy od igrzysk w Tokio sportowa społeczność na długie lata sama wykluczyła ze swojego grona Republikę Południowej Afryki, w której panował rasistowski system apartheidu. Banicja RPA trwała aż do 1992 roku i została zniesiona dopiero po odejściu od polityki segregacji rasowej przez władze republiki.

Właśnie izolacja RPA stała się pośrednią przyczyną powrotu bojkotów igrzysk, który ze zdwojoną siłą powrócił w drugiej połowie lat 70. W Montrealu jeszcze nie był szczególnie dotkliwy, bowiem dotyczył krajów nie odgrywających istotnej roli w olimpijskiej rywalizacji, choć ze względu na ich liczbę miał niewątpliwie negatywny wydźwięk. Z udziału w igrzyskach zrezygnowało aż 28 krajów. Większość z nich uczyniła to z dość kontrowersyjnego powodu. Część państw afrykańskich, które cztery lata wcześniej wymusiły na MKOl wyrzucenie z igrzysk Rodezji, tym razem zażądała wykluczenia Nowej Zelandii - za to, że rugbyści tego kraju odbyli tournee po „wyklętej” RPA. Żądanie było o tyle bezzasadne, że dotyczyło dyscypliny, która nigdy nie była olimpijską, MKOl nie miał zatem żadnego wpływu na nowozelandzką federację rugby. Władze komitetu odmówiły, więc Nigeria i Tanzania nie przysłały do Montrealu swoich sportowców, a niedługo po ceremonii otwarcia z igrzysk wycofało się 20 kolejnych krajów afrykańskich i arabskich oraz Gujana.

Z zupełnie innych powodów ze startu zrezygnował Tajwan. Władze Kanady nie uznawały tego kraju i nie zgodziły się na występ jego sportowców pod nazwą „Republika Chin”, a Azjaci nie chcieli startować pod żadną inną. W efekcie tajwańscy sportowcy powrócili na igrzyska dopiero po 16 latach.

Ciąg dalszy jutro