"Skoro komisja dyscyplinarna MKOl nie może podjąć decyzji, to nasuwa się podejrzenie, że ma w tym konkretnym przypadku wątpliwości' - powiedział obrońca Seroczyńskiego, mecenas Ludwik Żukowski.

Reklama

Warszawski adwokat, który jest przekonany o niewinności kajakarza, zamierza szerzej zainteresować MKOl kwestią clenbuterolu. "Zebrałem gigantyczną dokumentację <spraw clenbuterolowych> i prześlę ją wiceprezydentowi MKOl Thomasowi Bachowi z wnioskiem, aby (Światowa Agencja Antydopingowa, która jest "córką" MKOl, zdefiniowała próg, od którego można mówić o dopingu" - mówi.

>>>Seroczyński nie brał dopingu w Pekinie?

Żukowski podkreślił, że zdefiniowanie progu dopingowego clenbuterolu jest pilnym zadaniem, ponieważ substancja ta w niektórych krajach, m.in. w Chinach, jest legalnie dopuszczona w ograniczonych ilościach do tuczu zwierząt i drobiu.

"Sportowiec, który zje udko kurczaka z clenbuterolem, nie ma możliwości obrony i staje się "ofiarą" systemu walki z dopingiem" - podkreślił Żukowski, który trzy lata temu bronił przed zarzutami dopingowymi narciarkę Justynę Kowalczyk.

>>>Singapurskie kurczaki przyczyną dopingu Polaka?

Adam Seroczyński, startując z Mariuszem Kujawskim, zajął w igrzyskach olimpijskich w Pekinie czwarte miejsce w wyścigu K2 1000 m. Kajakarz Posnanii był jedynym polskim sportowcem na ostatniej olimpiadzie z budzącym wątpliwości wynikiem testu antydopingowego.