Co jest tak wyjątkowego w Wimbledonie? Niemal wszystko. To najstarszy tenisowy turniej na świecie, po raz pierwszy odbył się w 1877 r. To jedyny turniej wielkoszlemowy, który wciąż odbywa się na nawierzchni trawiastej. Brytyjski stosunek do tradycji czuć tam na każdym kroku.
"Tam jest tak, jakby czas się zatrzymał. Wszyscy tenisiści grają ubrani na biało. Czują tą wimbledońską tradycję i ją szanują" - opowiada Fibak, który przyznaje, że Wimbledon też się zmienia. "Kilka lat temu ze względu na telewizję wprowadzono tam żółte piłki, ja grałem jeszcze białymi. W tym roku po raz pierwszy nad kortem centralnym zainstalowano rozsuwany dach. To prawdziwy ewenement, do tej pory deszcz był stałym elementem tego turnieju" - dodaje były tenisista, który w tym roku będzie komentował mecze Wimbledonu w Polsacie.
>>>Radwańska w drugiej rundzie Wimbledonu
Jak deszcz wpływał na rywalizację, Fibak przekonał się w 1980 r., kiedy dotarł w Londynie do ćwierćfinału. "Bardziej pamiętam mecz w 1/8 finału z Vitasem Gerulaitisem. Właśnie z powodu deszczu zablokowaliśmy kort centralny na dwa dni. Stoczyliśmy długi, pięciosetowy pojedynek, a decydującego seta wygrałem 8:6" - wspomina.
Rok temu sukces Fibaka powtórzyła Agnieszka Radwańska. Wówczas Polka przegrała z Venus Williams, z którą teraz także ma szanse zmierzyć się w tej samej fazie turnieju. Najpierw jednak musi przejść cztery rywalki. Pierwszą z nich już dziś będzie Maria Jose Martinez Sanchez, obecnie 42. na liście WTA. Hiszpanka jest starsza od Polki o siedem lat, niedawno odniosła swoje pierwsze singlowe zwycięstwo w turnieju WTA Tour - w Bogocie w finale pokonała Argentynkę Giselę Dulko. Z Radwańską jeszcze nie grała. "Jednak ilekroć grałam przeciw niej w deblu, chyba zawsze przegrywałam" - zaznacza Agnieszka.
Ewentualną kolejną rywalką Polki będzie zwyciężczyni meczu między Chinką Shuai Peng a Amerykanką Aleksą Glatch. W trzeciej rundzie prawdopodobnie czekać będzie inna Chinka - Na Li, którą Radwańska pokonała niedawno w Eastbourne (Li skreczowała w pierwszym secie), a w czwartej Serbka Jelena Janković.
"Agnieszka nie ma łatwego losowania. Hiszpanka gra lewą ręką, trzeba na nią uważać, podobnie jak na dwie kolejne rywalki. Jakąś nagrodą jest ewentualny pojedynek z Janković. Serbka ma bardzo kiepski sezon, nie lubi grać na trawie. A Venus? Jest kapryśna, ale pokonać ją w Londynie będzie bardzo trudno. Siostry Williams są według mnie głównymi faworytkami do zwycięstwa w całym turnieju" - ocenia Fibak.
Starszej z sióstr Radwańskich bardzo by się przydał awans do ćwierćfinału. Po nieudanym występie w Eastborne Polka spadła z 11. na 14. pozycję w światowym rankingu. Jeśli nie obroni punktów zdobytych rok temu na Wimbledonie, musi liczyć się ze spadkiem o kilka kolejnych miejsc.
Jako pierwsza z Polek na wimbledońskiej trawie pojawiła się wczoraj Urszula Radwańska. 18-letnia krakowianka wczoraj pokonała trzy lata starszą Słowenkę Maszę Zec Peskiric 6:3, 6:3. Tym samym powtórzyła osiągnięcie sprzed roku. Mecz trwał niewiele ponad godzinę, a wygrana Uli praktycznie ani przez moment nie była zagrożona.
W kolejnej rundzie młodsza Radwańska zagra z turniejową „14”, Słowaczką Dominiką Cibulkovą. "Z Polek Ula wylosowała najlepiej. Cibulkova jest wyżej notowana, jej wygrana nie będzie żadną sensacją, ale według mnie jeśli Ula zagra tak, jak tego oczekujemy, to nie jest bez szans. A i w kolejnych rundach nie ma zawodniczek, których nie mogłaby pokonać" - twierdzi Fibak.
Najtrudniejsze zadanie w pierwszej rundzie turnieju w Wimbledonie czeka Martę Domachowską. Warszawianka zagra z rozstawioną z numerem 20 Hiszpanką Anabel Mediną Garrigues i nie będzie faworytką tego meczu.
Kto jest faworytem całego turnieju męskiego? Na pewno nie ubiegłoroczny zwycięzca Rafael Nadal, który kilka dni temu wycofał się ze startu w Wimbledonie z powodu kontuzji. "To ogromna szkoda. Bez jego rywalizacji z Federerem Wimbledon nie będzie już taki sam" - mówi Fibak. "Pod nieobecność Hiszpana stawiam na finał Federer - Murray. Szkot jest świetny technicznie, szybki, ma dodatni bilans meczów ze Szwajcarem. To olbrzymia szansa brytyjskiego tenisa".
Na zwycięstwo Andy’ego Murraya liczy cała Wielka Brytania. Po raz ostatni reprezentant gospodarzy wygrał na londyńskiej trawie... 73 lata temu.