Budynek klubowy przy ulicy Koletek pamięta czasy głębokiej komuny. W gablocie na ścianie wisi wyblakłe zdjęcie Agnieszki z podpisem: „Sekcja tenisa składa gratulacje i podziękowania Agnieszce Radwańskiej, zawodniczce naszego Klubu, za pokonanie Marii Szarapowej i osiągnięcie „słodkiej szesnastki” w wielkoszlemowym US Open".
Na zdezelowanej trybunce obok kortu trudno znaleźć ławkę, na której można usiąść bez ryzyka. Tuż obok wybudowano nowoczesną trybunę stadionu piłkarskiego. Nawierzchnię boiska pokrywa sztuczna trawa najnowszej generacji. Jak donosi strona internetowa klubu, piłkarze Nadwiślana oczekują decyzji w sprawie awansu do VI ligi!
"Właśnie na takich ludzi idą pieniądze, ale piłka nożna zawsze była oczkiem w głowie prezesów. Jedyna tenisowa inwestycja, jaką tu widziałem od 1989 r, to ten wieszak" - Radwański wskazuje na deskę nabijaną zardzewiałymi hakami.
Trener obawia się, że korty celowo zostały doprowadzone do opłakanego stanu. Obiekt, który aż prosi się o remont, położony jest w wyjątkowo atrakcyjnym punkcie Krakowa - tuż obok Wawelu, na gruncie wartym miliony. I tak się składa, że inwestorem, którego udało się pozyskać prezesom, jest firma deweloperska. Klub, gdzie nasza najlepsza tenisistka uczyła się grać, może wkrótce zamienić się w dodatek do luksusowego apartamentowca. "Według dokumentów, które widziałem, przedsięwzięcie komercyjne ma stanąć na 20 procentach powierzchni klubu, oczywiście wykrojonych z części tenisowej" - mówi Radwański.
Trening Agnieszki powoli się kończy. Na najeżonych gwoździami ławkach co chwila przysiada jakiś kibic, żeby przyjrzeć się z bliska gwieździe światowych kortów. Z boku już czeka ekipa telewizji. "Nie pamiętam, żeby ostatnio jakiś mój trening odbył się bez kamery. Na ogół jest więcej niż jedna" - przyznaje Agnieszka.
"Odnosząc sukces poważnie weszliśmy w tryby władzom klubu. Teraz są to macierzyste korty 10. zawodniczki świata, nie mogą z nimi zrobić, co im się podoba" - mówi Radwański. Nieszczęśliwe decyzje zapadły w 2005 roku, kiedy jeszcze nie każdy o nas słyszał. Agnieszka wygrała wtedy Wimbledon juniorów, a klub dostał grunt w wieczyste użytkowanie i zaczęło się majstrowanie przy ziemi. Dlaczego Radwańskim tak bardzo zależy na Nadwiślanie?
"Wcale nie chodzi o to, że postanowiliśmy zepsuć komuś interes. Chcemy ratować te korty, nasze ukochane miejsce, gdzie grał jeszcze mój ojciec. Obiekty tenisowe znikają z mapy Krakowa i nie tylko. Właśnie dostaliśmy sygnał z Kielc. Chcą, żeby siostry Radwańskie ratowały klub tenisowy na miejscu którego ma powstać hotel" - mówi Agnieszka.
Na szczęście ta przykra tendencja nie ma już wpływu na karierę sióstr Radwańskich. "Dziś jesteśmy niezależni, jutro moglibyśmy wsiąść w samolot i polecieć na Florydę" - mówi Radwański. Agnieszka jednak zapewnia, że nie zamieniłaby Nadwiślana na Florydę. "Warunki w klubie są tragiczne, ale kort, jak kort, wszędzie taki sam. Może w zimie fajnie byłoby jechać na tydzień do Miami, ale ja wolę być w domu" - mówi tenisistka.
Pobyt w domu wkrótce się kończy. Tym razem Radwańska będzie szukać lepszych warunków nie na Florydzie, ale w Poznaniu. Przez kilka dni będzie trenować tam na twardych kortach, których w Krakowie nie ma. Właśnie na tej nawierzchni odbywać się będzie turniej olimpijski. "To szczególny turniej, nie gra się dla siebie, ale dla kraju. Na szczęście nie ma w nim pieniędzy, ale są punkty WTA i wielki prestiż" - zapewnia Radwański.