Tylko delikatnie z pytaniami o doping. Asafa reaguje na nie alergicznie, wszyscy go o to męczą" - powiedział menedżer Powella Paul Doyle, kiedy przed mityngiem Golden League wjeżdżaliśmy windą na 25 piętro hotelu w Brukseli. Powell właśnie kończył pranie w umywalce. Jeszcze przed rozmową otworzył laptop i zaczął pokazywać zdjęcia wyścigowych samochodów, które kolekcjonuje.

Jak na sprintera jest pan bardzo spokojny. Żadnych groźnych min, żadnych agresywnych wypowiedzi.
Moi rodzice są chrześcijanami. Ja też. Wychowywałem się właściwie w kościele. Od zawsze żyję zgodnie z przykazaniami religii. Według nich przesadne ekscytowanie się jakimś wydarzeniem nie jest wskazane. Tak samo przesadne pragnienie czegoś, dążenie do celu za wszelką cenę. Każdy ma swój sposób na życie. Niektórzy lubią być w centrum zainteresowania. Ja wolę być z boku. Na szczęście ludzie lubią mnie za to, jaki jestem.

Chciał pan zostać piłkarzem?
Zawodowym? Nigdy. W piłkę grałem tylko w szkole średniej. Nie wiązałem z tym przyszłości, chociaż to bardzo popularny sport na Jamajce. W piłce na pewno nie osiągnąłbym takich sukcesów, jak w lekkiej atletyce.

Oglądał pan mistrzostwa świata w Niemczech?

Tak, moja ulubioną drużyna zawsze jest Brazylia. Na mundialu kibicowałem też Włochom, bo jestem związany z tym krajem. Kiedy przylatuję do Europy, spędzam tam mnoacute;stwo czasu.

Zaczął pan biegać ze względu na brata, ktamp;oacute;ry był sprinterem?
Donovan był dla mnie wzorem, bohaterem. Dostałem od niego pierwszy, profesjonalny stroacute;j sportowy. Wtedy nawet nie wiedział, że bieganie zamierzam traktować tak poważnie. Kiedy mu to powiedziałem, zaczął mnie motywować, dawać wskazoacute;wki. Chciałem go naśladować. Byłem w niego wpatrzony.

Trudno uwierzyć w to, że 100 m można przebiec w 9,77 s.
Naturalny talent i ciężka praca. Żadnych cudoacute;w, żadnych tajemnic.

Podobno już jako uczeń zapowiedział pan, że w przyszłości będzie najszybszym człowiekiem świata?
Dostaliśmy w szkole zadanie ? napisać na kartce, jakie mamy największe marzenie. Zastanawiałem się, kim tak naprawdę chcę zostać. Razem z kolegami interesowaliśmy się sportem. Jeden z kumpli powiedział, żebym wpisał, że zostanę najszybszym człowiekiem świata. To było to, bardzo spodobał mi się ten pomysł.

Teraz jest pan najszybszym człowiekiem świata.
I jestem ciągle obserwowany. Wszyscy wymagają, bym poprawiał rekord na każdych zawodach. Chcą, żebym wszędzie był, z każdym porozmawiał. Bycie rekordzistą to wielka odpowiedzialność. Jestem tym zmęczony. Bardzo zmęczony.

Dlaczego nie przenosi się pan, jak inni lekkoatleci, do USA? Dlaczego chce pan zostać na Jamajce?

Nie jestem osobą, ktoacute;ra ulega trendom i emocjom. W Stanach moacute;wiliby mi, że mam zrobić to czy tamto. A na Jamajce mogę robić to, na co mam ochotę.

Pana rodzice są pastorami. Czego pana nauczyli?

Pokory, skromności, szacunku dla innych ludzi. Moacute;wili, że mam być dobrym człowiekiem. Chyba jestem. Żyję w dyscyplinie. Nie palę, pije tylko czasami wino, nie używam brzydkich słoacute;w.

Nawet na stadionie, kiedy się pan denerwuje?

Nigdy. Bardzo pomaga mi to, że w moim otoczeniu są tylko mili, przyzwoici ludzie.

Nadal chodzi pan co tydzień do kościoła?
Tak. To znaczy tylko poza sezonem. W sezonie nie mam na to czasu, bo co tydzień jestem w innym miejscu świata.

Powiedział pan kiedyś, że Bamp;oacute;g ma wobec pana plan. Na czym polega ten plan?

W 2003 roku zostałem zdyskwalifikowany za falstart w finale mistrzostw świata. To było straszne przeżycie. Pytałem Boga, dlaczego ja? Dzięki tej rozmowie szybko do mnie dotarło, że jestem bardzo młody i mam czas na sukcesy. Potem zawaliłem igrzyska olimpijskie. Znowu czułem się fatalnie. A niedługo po igrzyskach poprawiłem rekord życiowy. Gdybym tak pobiegł w finale olimpijskim, zostałbym mistrzem. W kolejnym sezonie poprawiłem rekord świata. Teraz biegam poniżej 10 s na zawołanie. To Boacute;g ustalił, że po tylu słabszych sezonach w końcu jestem na szczycie. On wiedział, że w moim życiu wydarzy się coś specjalnego.

Czym zajmuje się pan poza sportem?

Robieniem sobie żartoacute;w z mojego menedżera. (To niestety prawda ? moacute;wi przysłuchujący się rozmowie Doyle). Chcę rozśmieszać ludzi, robić rzeczy,
ktoacute;re dają radość. Lubię też podroacute;żować, poznawać nowe miejsca. Dlatego z chęcią przylecę do Warszawy, bo w życiu tam nie byłem.

A samochody? Ma pan ich kilka.
Dokładnie pięć. Samochody to moja największa pasja. Najlepsze są te wyścigowe. O, na przykład ten (Powell pokazuje w internecie zdjęcie wyścigowego samochodu).

Jak szybko pan jeździ?

Bardzo szybko. Szybciej, niż biegam.

W Formule 1 ściga się Polak, Robert Kubica.
Naprawdę? Nie znam go, ale lubię wyścigi F1. Tu mam zdjęcie z bolidem (Powell pokazuje kolejne zdjęcie).

Zna pan polskich sprinteramp;oacute;w?

Nie z nazwisk, ale znam waszą sztafetę. Na igrzyskach i mistrzostwach świata zawsze są widoczni, wysoko w klasyfikacji. Tylko, jakby to powiedzieć, nie są jeszcze na tym najwyższym poziomie.

Justin Gatlin, do niedawna wspamp;oacute;łrekordzista świata w stumetramp;oacute;wce, został przyłapany na dopingu...
Jestem rozczarowany całą tą sprawą. Wszyscy bez przerwy pytają mnie o Gatlina, chcą, żebym powiedział coś mądrego, nowego. Gatlin unikał mnie od początku sezonu. W ogoacute;le unikał startoacute;w. Być może dlatego, że miał nieczyste sumienie. Ja mam czyste, jako chrześcijanin nie moacute;głbym oszukiwać. Jestem zmęczony pytaniami o doping.