Cezary Kowalski: Jak bardzo zmienił pan koncepcję gry po tym, jak odpadło panu wielu powołanych zawodników?
Leo Beenhakker: Moja koncepcja się nie zmieniła. Jest problem, bo nie mamy piłkarzy, którzy powinni tu być. Liczyłem, że ten sam zespół, który pokonał Portugalię, zagra przeciwko Belgii. Ubyło pieciu zawodników z podstawowego składu. Kontuzjowanych jest też pięciu rezerwowych. Ale to nie zmienia mojego poglądu na tę druzynę i nie zmienia naszego celu. Chcemy wygrać. Nie mam zamiaru zmieniać mojego pomysłu na grę tylko dlatego, że mam innych zawodników niż kilka tygodni temu.
Czy już pan wie, kto zagra w pomocy za Mariusza Lewandowskiego?
Wiem. Jeśli oczywiście do rozpoczęcia spotkania nikt nie spadnie ze schodów. Ostatnie trzy dni to życie jak na dworcu. Pikarze przyjeżdżali i odjeżdżali. Powołaliśmy w ostatniej chwili Szałachowskiego, żeby mieć możliwość jakiegokolwiek manewru.
Czy miał pan taki przypadek w trenerskiej karierze, że po zwycięskiem meczu wypadło ze składu aż pięciu graczy?
Zdarzało się. Obecne kłopoty są konsekwencją braku czasu na przygotowania. Nie rozumiem, dlaczego właśnie w tym terminie wyznaczono ten mecz. Większość zespołów w Europie już nie gra. Jest za krótka przerwa między tym a poprzednim terminem eliminacji. Normalnie mamy przynajmniej pięć dni przed meczem na przygotowania. Tymczasem mój ostatni zawodnik przyjechał wczoraj około 16. Z trudem odbył jeden trening. To nie jest normalna sytuacja. Ale trudno.
Musimy się skoncentrować. Jest jak jest. Stajemy po jasnej stronie księżyca.
Najmocniejsze strony Belgów?
Nie wiem, czy analizowanie gry Belgów, należy do moich obowiązków. Zrobiłem to jednak dla moich piłkarzy. Vandereycken ma drużynę, która potrafi grać w defensywie, szybko przechodzi do kontrataku. Dobrzy piłkarze są w środkowej strefie. To przyzwoicie zorganizowana drużyna. Mam wiele respektu dla Belgów, ale oczywiście bez przesady. Najważniejsze jest, jak wypadnie mój zespół.
Ile razy prowadził pan drużynę tu, na Heysel?
Raz. Ale nie sądzę, żeby to miało coś wspólnego z obecnym meczem. Nie wracajmy do tego. To były dawne czasy. Inni piłkarze, inne warunki. Przeszłość nie ma tu nic do rzeczy.
Jak będą wyglądały ostatnie chwile przed meczem?
Zrobimy sobie spotkanie, powiem, kto zagra, kto zostanie na ławce, zjemy obiad i jedziemy. Nic specjalnego.
Jakie widzi pan różnicę między potencjalnymi zastępcami Lewandowskiego - Murawskim i Gargułą?
Są różni. Garguła gra bardziej z przodu. Murawski to pomocnik defensywny, nastawia się na odzyskanie piłki.
Kto będzie bardziej przydatny?
Znam to pytanie od 25 lat. Dobrze, że ciągle próbujecie je zadawać.
Którego zawodnika z tej nieobecnej piątki najtrudniej zastapić?
Problemem nie jest pięciu nowych piłkarzy, kłopot polega na tym, jak zestawić całą jedenastkę. Musieliśmy w dwa dni stworzyć nową drużynę, która będzie tak samo komunikowała się ze sobą i tak samo grała jak ta w Chorzowie z Portugalią. Wierzę, że się udało.
Leo Beenhakker, trener piłkarskiej reprezentacji Polski