Kilku pana kolegów deklaruje, że Polskę stać w Japonii na walkę o medal. Trener Raul Lozano mówi, że 5. miejsce będzie dobrym wynikiem. Jakie jest zdanie w tej sprawie kapitana reprezentacji?
Mierzymy wysoko. Nie wierząc w możliwość gry o miejsce na podium, nie pracowalibyśmy tak ciężko. Nie po to spędziliśmy miesiące na zgrupowaniach, by teraz mówić, że naszym celem jest 6. lub 8. miejsce. Wierzymy w swoje możliwości i ta wiara powinna nam pomóc. Chcemy wreszcie wyszarpać ten medal. Ja już byłem kiedyś 5. na igrzyskach olimpijskich. Teraz marzę o czymś więcej. A że trener nie składa tak śmiałych deklaracji? Może chce zdjąć z nas presję. Woli byśmy mogli, a nie musieli. Ciągle nam powtarza, że mamy myśleć tylko o najbliższym meczu, bo inaczej to się źle skończy. A my go słuchamy.
Hubert Wagner był inny mówił, że jego kadra jedzie po złoto.
Taki miał charakter. Obiecał i dotrzymał słowa. Miał w ekipie samych twardzieli, ludzi silnych psychicznie.
O was mówi się, że psychika jest waszą najsłabsza stroną.
Ja mam inne zdanie. Ktoś sobie znalazł dobry pretekst, żeby usprawiedliwić to, że przez tyle lat nie było nas na podium ważnej imprezy.
A jaki był prawdziwy powód?
Naszym mankamentem zawsze była zagrywka. Problem przekładał się potem na blok i obronę. Teraz widać postęp w grze. Mamy naprawdę silną ekipę, w której do starszych zawodników doszło kilku młodych, którzy znaczą coraz więcej dla drużyny. Nie ma silnej szóstki i pustej ławki, jest mocna 12 i z tego trzeba się cieszyć. Podczas pracy z Raulem Lozano zmieniła się nasza mentalność. Czuję, że do najlepszych brakuje nam naprawdę niewiele.
W tych mistrzostwach jest pan rezerwowym. Czyżby kończył się już pana czas?
Odbudowałem się psychicznie i fizycznie dzięki meczom w Skrze, w Lidze Mistrzów i sparingom kadry. W ostatnim sezonie miałem problemy ze zdrowiem i osobiste. Ale teraz dobrze się czuję i nie mogę doczekać się pierwszego meczu.
Drużyna jest ze sobą od kilku miesięcy, do Japonii przyjechaliście dużo wcześniej. Nie zmęczyliście się sobą?
Sam jestem zaskoczony, że nie ma żadnych tarć, a jakiś kłopot jest szybko obracany w żart. Chcemy razem do czegoś dojść, to widać po drużynie. A wcześniejszy przyjazd mnie ucieszył. Nie przepadam za Japonią, ale warto było wreszcie go zobaczyć.
Z mistrzowskiej drużyny juniorów zostało was już tylko czterech. Ostatnia szansa na amp;bdquo;dorosły” sukces.
To już osiem lat temu... Jedni odchodzą, inni przychodzą. Mam świadomość, że mamy teraz ekipę najmocniejszą od lat. Potwierdziły to sparingi z Brazylią. Załatwił je trener Lozano. To świetny fachowiec. Tworzy z nas coraz lepszy zespół.
Podoba się panu argentyńska szkoła? W Skrze Bełchatów też pracuje pan z Argentyńczykiem Danielem Castellanim.
Lozano więcej krzyczy. A na serio, to obaj wiele potrafią. Cieszę się, że mogę z takimi trenerami pracować i się od nich uczyć. Selekcjoner więcej czerpie ze szkoły włoskiej.
Da się porozmawiać z Lozano? Jako kapitan odpowiada pan za kontakt trenera z drużyną.
Między innymi za to. Jest grupa starszych zawodników, którzy kierują ekipą na boisku i poza nim. A rolą kapitana nie jest tylko udział w losowaniu stron przed meczem... Mówię po włosku i dlatego jest mi łatwiej dogadać się z trenerem. Mogę powiedzieć, że jest otwarty na krytykę, przyjmuje nasze uwagi. Mamy bardzo dobry kontakt.
To wystarczy by zdobyć medal w Japonii?
Mam nadzieję. Marzę o tym podium i realnie o nim myślę.
"W siatkarskich mistrzostwach świata mierzymy wysoko. Gdybyśmy nie wierzyli w miejsce na podium, nie pracowalobyśmy tak ciężko" - mówi kapitan reprezentacji Polski Piotr Gruszka. Podopieczny Raula Lozano opowiada DZIENNIKOWI o nadziejach i oczekiwaniach związanych z turniejem w Japonii.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama