"Nie ukrywam, że do marca nasi prokuratorzy powinni skierować do sądu pierwsze akty oskarżenia. Niektórzy podejrzani przyznali się do winy i prawdopodobnie dobrowolnie poddadzą się karze, co ułatwi pracę wymiarowi sprawiedliwości" - mówi Janusz Kaczmarek, prokurator krajowy.

To będzie już koniec wymówek dla Wydziału Dyscypliny PZPN, który ciągle narzeka, że nie ma wglądu do akt sprawy dotyczącej korupcji w polskiej piłce nożnej. "Cały czas czekamy na informacje z prokuratury, jak poważne są zarzuty wobec osób zatrzymanych. Chcemy zapoznać się z całą dokumentacją dotyczącą podejrzanych klubów i podjąć właściwą decyzję w sprawie kar" - tłumaczy Krzysztof Malinowski, przewodniczący Wydziału Dyscypliny PZPN.

Prokuratorzy uważają, że obecnie nie jest to możliwe, bo trwa śledztwo. "Na etapie postępowania przygotowawczego nie ma takiej możliwości. To mogłoby utrudniać pracę. Akt oskarżenia będzie jawny" - zapewnia Kaczmarek.

Wszystko wskazuje na to, że pierwsze akty oskarżenia będą dotyczyły osób, które przyznały się do ustawiania spotkań w pierwszej i drugiej lidze. Są wśród nich były kierownik Górnika Łęczna Ryszard M., były wiceprezes tego klubu Bronisław K., były kierownik Arki Gdynia Wiesław K., były kierownik Górnika Polkowice Mariusz J. oraz były szkoleniowiec Górnika Polkowice i Arki Gdynia Mirosław D. "Przypuszczałem, że tak się stanie. My nie zamierzamy czekać na prawomocny wyrok, tylko w momencie kiedy będzie gotowy akt oskarżenia, zaczniemy podejmować decyzje w sprawie kar" - zapewnia Jacek Kryszczuk, członek WD, odpowiedzialny w PZPN za kontakty z prokuraturą.

Dlaczego w takim razie związek nie podjął jeszcze decyzji w sprawie Zagłębia Lubin? Były piłkarz tej drużyny Zbigniew M. jest już oskarżony w sprawie tzw. afery Polaru i przed sądem toczy się proces przeciwko niemu.

"Z informacji, jakie otrzymaliśmy z Prokuratury Okręgowej nr VI z Wrocławia, wątek Zagłębia Lubin pojawia się także w prowadzonym tam postępowaniu, a to rozszerzy ewentualny zakres sprawy i będzie sankcjonować znacznie większymi karami" - broni się Kryszczuk. "Proszę mi wierzyć, będziemy surowiej karać ludzi i kluby, które uczestniczyły w aferze korupcyjnej, niż sąd we Wrocławiu."