Jest pan najniższym skoczkiem wzwyż świata?
Nie znam niższego. Mam 178 cm wzrostu. Wkurza mnie, kiedy przed zawodami mówi się o innych, a mnie nawet się nie zauważa.
Skąd pomysł, żeby z takim wzrostem zająć się skokiem wzwyż?
Zacząłem podskakiwać w szkole i szybko zauważyłem, że nie trzeba być wysokim, aby wysoko latać. Lubię wygrywać z drągalami. Kiedy pojechałem do Eberstadt na moje pierwsze światowe zawody, nikt mnie nie znał. A zlałem tam prawie wszystkich.
We wrześniu skoczył pan 231 cm. Taki wynik to przepustka na światowe salony.
Pan żartuje? Jestem w kadrze, ale nic z tego nie mam. W PZLA muszę się wykłócać o odżywki, bo czasami nie ma mnie na liście. Nie wiem dlaczego. Listę wypełnia szef szkolenia, pan Henryk Olszewski, który chyba mnie nie lubi. Powiedział, że wyrzuci mnie z kadry.
Z czego pan żyje?
Z tego, co wygram na zawodach. I ze stypendium ufundowanego przez moje miasto, Łęczycę. To 500 zł miesięcznie. A powinienem dostawać stypendium z PZLA, bo w 2006 roku byłem ósmy w halowych mistrzostwach świata. PZLA twierdzi, że nic mi się nie należy, bo skok wzwyż w hali nie jest konkurencją olimpijską.
Starcza panu na życie?
Wszystko jest łatane. Ciężko żyć za 500 zł, jeszcze ciężej być sportowcem. Większość odżywek muszę kupić sobie sam. A nie mam za co.
Jakie widzi pan wyjście z tej sytuacji?
Wysłałem pismo do prezes Ireny Szewińskiej i zarządu PZLA z prośbą o stypendium, bo zgodnie z prawem ono mi się należy. Jeżeli to nic nie da, pójdę do sądu. Gdyby nie te 231 cm, może bym odpuścił. Teraz nie odpuszczę.
Może pan przenieść się do innego miasta.
Mogę pojechać do Krakowa i poprosić o pomoc Piotra Borę, byłego trenera Alka Waleriańczyka. Ale za co ja się tam utrzymam? Będę jadł kit z okien?
Nie ma pan trenera. To nienormalne na tym poziomie.
Zerwałem współpracę z byłym trenerem Artura Partyki, Edwardem Hatalą. Jestem pod okiem Mirosława Andrysiaka, mojego pierwszego trenera. Nie jest specjalistą skoku wzwyż, ale wolę trenować z nim, niż z Hatalą. Wolę być w Łęczycy i mieć spokój.
Kiedy współpracował pan z Hatalą, skoczył pan 2,30 cm i poleciał na igrzyska w Atenach.
Nie powiedziałbym, że minimum olimpijskie zrobiłem po treningach Hatali. Przyjeżdżałem do Łodzi poprawić technikę i trener coś tam mi rozpisywał. A ja miałem swoje poprawki.
Czuje się pan mądrzejszy od Hatali?
Jak mi coś nie pasuje, to przestawiam tak, żeby mi pasowało. I wyszło całkiem nieźle, chociaż gdybym słuchał Hatali, być może skoczyłbym wyżej.
Nasze rozstanie nie było miłe. Zaczął mi robić problemy, np. ze startami. Nie mogliśmy się dogadać. Mam taki charakter, że wiele rzeczy mnie wkurza. Nie lubię, kiedy robi się ze mnie wariata. Jak ktoś jest dla mnie miły, to ja jestem miłym facetem. A jak ktoś jest świnią, to potrafię się wkurzyć.
Podobno urządza pan ze znajomymi wyścigi samochodów?
Ja jestem jakiś dziwny, lubię takie rzeczy. Ale nie mogę za dużo opowiedzieć o naszych wycigach, bo przeczytają to panowie policjanci.
Tuż przed mistrzostwami w Moskwie miał pan wypadek.
Najlepsze jest to, że skasowałem samochód nie w wyścigu, a na ulicy. Na dwie godziny przed wylotem do Moskwy wyjechał mi facet, próbowałem go wyminąć i uderzyłem w słup. Lekarze mówili, że mam rozbitą rękę. Jak wróciłem z mistrzostw, okazało się, że ręka jest pęknięta.
Ile najszybciej pan jechał?
Nie powiem, bo rodzice uznają, że jestem szaleńcem.
Pali pan papierosy. Jak Jacek Wszoła.
Palę od podstawówki. Nawyk. Lubię to.
Dużo pan pali?
To zależy od tego, jak bardzo jestem wkurzony. A jestem bardzo często, bo trenuję, a niewiele z tego mam.
Dlaczego nie zajmie się pan czymś, co daje pieniądze?
A co w tym kraju daje pieniądze? Studiuję wychowanie fizyczne, ale na pewno nie będę trenerem ani nauczycielem. Gdybym miał pięciu takich uczniów jak ja, nie wytrzymałbym psychicznie.
"Jestem w kadrze, ale nic z tego nie mam. W Polskim Związku Lekkiej Atletyki muszę się wykłócać o odżywki" - mówi DZIENNIKOWI Robert Wolski. Mający zaledwie 178 cm wzrostu reprezentant Polski w skoku wzwyż wyjaśnia m.in., skąd bierze pieniądze na życie i dlaczego pali papierosy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama