Zawody składały się z pływania na dystansie 1500 metrów, jazdy rowerem górskim na 30 km oraz biegu przełajowego na 10 km.

40-letni Armstrong miał ogromnego pecha, bowiem podczas kolarskiej rywalizacji, jadąc w pierwszej grupie (po wyjściu z wody był piąty, z niewielką stratą, około pół minuty, do najlepszych), przewrócił się i stracił wiele cennych sekund. "Nigdy wcześniej nie uderzyłem się tak mocno w głowę. Kiedy już się pozbierałem, musiałem przypomnieć sobie własne imię..." - powiedział siedmiokrotny zwycięzca Tour de France.

Reklama

Armstrong, który karierę sportową rozpoczynał właśnie od triathlonu, a na kolarza przekwalifikował go pod koniec lat osiemdziesiątych znany polski trener Eddy Borysewicz, podpisując z nim pierwszy zawodowy kontrakt wartości... 10 tysięcy dolarów, uzyskał czas dwie godziny, 36 minut i 59 sekund.

Do 30-letniego Weissa, olimpijczyka z Aten w kolarstwie górskim, stracił dziesięć minut. Drugie miejsce zajął Dan Hugo z Republiki Południowej Afryki, a trzecie Hiszpan Eneko Llanos. Wśród kobiet triumfowała Amerykanka Lesley Paterson.

Na Hawajach, w gronie ponad 600 uczestników zawodów, było kilku Polaków. Na najwyższej, 166. lokacie sklasyfikowany został 50-letni Armand Surwiło (Triass Tychy). Uzyskał wynik o 36 minut gorszy od Armstronga. W swojej kategorii wiekowej był siódmy.

Miesiąc temu Teksańczyk Armstrong powrócił do triathlonu. Wystąpił w otwartych mistrzostwach USA w formule XTerra, w których uplasował się na piątej pozycji. I choć przyznał, że rywalizacja była trudniejsza niż się spodziewał (do zwycięzcy - Francuza Nicolasa Lebruna stracił pięć minut), to jednak zapowiedział, że zamiast pić piwo lub całymi dniami grać w golfa będzie dalej startować.