Waży dziesięć ton i jet naszpikowany elektroniką. Żaden pływający pod polską banderą jacht nie osiągał takich prędkości. Gemini 3 miał pozwolić Romanowi Paszke pobicie rekordu świata w samotnej żegludze dookoła świata pod wiatr, czyli ze wschodu na zachód. Polak miał odebrać rekord Francuzowi Jeana Luca Van Den Heede, który dokonał tego w 122 dni i 14 godzin.

Reklama

Jednak polskiemu żeglarzowi od początku wyprawy towarzyszy pech. Katamaran po raz pierwszy został aresztowany w szwedzkiej stoczni, gdy Paszke stracił sponsora. Zdecydował się wtedy wziąć kredyt pod zastaw mieszkania.

Obecne kłopoty to wynik awarii, która na początku roku zatrzymała Polaka 314 mil morskich przed Przylądkiem Horn. Gdy uszkodzony został lewy pływak, a jacht zaczął nabierać wody, Paszke zdecydował się płynąć do pobliskiego portu Rio Gallegos w Argentynie.

Prawdziwe kłopoty miały jednak dopiero nadejść. Firma, która holowała jacht do portu, najpierw domagała się kilkunastu tysięcy złotych. Później jednak żądania zaczęły rosnąć. Prawnicy firmy uznali bowiem, że było to nie tyle holowanie, co udział w akcji ratunkowej. Tę absurdalną interpretację umożliwiły argentyńskie przepisy, sprzeczne z międzynarodowym prawem morskim. Prawnicy firmy wystawili rachunek na kwotę 300 tys. dolarów. Dla Romana Paszke to astronomiczna kwota, której nie jest w stanie zapłacić - mówi portalowi tvp.info jeden z prawników znających sprawę.

Reklama

Suma wynika z zapisów argentyńskiego prawa. Mówią one, że jeśli ktoś brał udział w ratowaniu jednostki pływającej, może się domagać nawet 20 procent jej wartości. Jako że wartość jachtu szacuje się na około 1,5 mln euro (6 235 000 zł), Argentyńczycy mogliby się domagać nawet 1 247 000 zł. Chcą o 300 tysięcy złotych mniej. Jak mówią, jest to w ich strony st dobrej woli.

Spór trwa, a do czasu jego rozstrzygnięcia argentyński sąd aresztował katamaran. Sytuację próbuje ratować polskie MSZ, ale nie wiadomo, kiedy sprawa będzie rozpatrzona. Problem w tym, że czas oczekiwania może być dla nowoczesnej maszyny zabójczy. Co więcej, może go zająć komornik.

– Koszty portowe i opłaty za ochronę jachtu wynoszą kilkaset dolarów dziennie. Budżet przeznaczony na wyprawę Romana Paszke jest już na wyczerpaniu. Jeśli katamaran pozostanie w porcie przez najbliższe kilka miesięcy, najprawdopodobniej ulegnie zniszczeniu w warunkach ciężkiej zimy - twierdzi załoga. Sam Roman Paszke nie chce sprawy komentować.

Matką chrzestną katamaranu Gemini 3 była zmarła w katastrofie smoleńskiej Pierwsza Dama Maria Kaczyńska. Rejs swym patronatem objął prezydent Bronisław Komorowski, MSZ, resort sportu i Samorząd Województwa Pomorskiego, a od strony medialnej Telewizja Polska.