System, w którym kwitły praktyki dopingowe, jest wciąż ten sam. Są ci sami ludzie: od prawników do osób zarządzających finansami w UCI. Są ci sami dyrektorzy sportowi ekip... - wyliczał Clerc w wywiadzie dla dziennika "Le Monde".
Z kolei szef Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) John Fahey postawił niewygodne dla UCI pytania: Jeśli doping był tak powszechny, to kto z nim walczył? I dlaczego nie zatrzymał tego procederu? - mówił dla stacji "Fox Sports".
W wypowiedzi dla "ABC Radio" nie ukrywał już kogo oskarża: W tym czasie w kolarstwie wszyscy się dopingowali. Nie ma żadnych wątpliwości. I władze muszą wziąć za to część odpowiedzialności.
Prezydent UCI Pat McQuaid nie bierze jednak pod uwagę swojej dymisji. Nie sądzi też, by jego poprzednik - Hein Verbruggen, za którego kadencji Armstrong odnosił największe sukcesy, musiał zrzec się tytułu honorowego prezydenta.
To krytyczny moment dla kolarstwa. Największa ikona naszego sportu upadła na ziemię. Ta sprawa już od dłuższego czasu nie umyka naszej uwadze, ale mam nadzieję, że dziś następuje przesilenie, a jutro pozostawimy ją za sobą i pójdziemy do przodu - powiedział McQuaid.
W piątek odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie Komitetu Wykonawczego UCI. W programie kwestia przyznania bądź nie zwycięstw w siedmiu wyścigach Tour de France (1999-2005) po dyskwalifikacji Armstronga oraz sprawa kolarzy, którzy zgodzili się zeznawać przeciwko niemu w zamian za łagodniejszy wymiar kary.
W poniedziałek UCI zdyskwalifikowała dożywotnio Lance'a Armstronga i pozbawiła go siedmiu triumfów w Wielkiej Pętli, akceptując tym samym werdykt Amerykańskiej Agencji Antydopingowej (USADA), która 24 sierpnia, po długim dochodzeniu, stwierdziła, że osiągnął te sukcesy przy użyciu niedozwolonych środków dopingowych. Unieważniono też wszystkie wyniki uzyskane przez amerykańskiego kolarza począwszy od 1 sierpnia 1998 roku.